Obrona Gdyni i Oksywia w 1939 roku.

Autor: Szymon Waraksa.

Wstęp.

W okresie od 1 do 19 września 1939 roku Lądowa Obrona Wybrzeża, dowodzona przez płk. Stanisława Dąbka broniła najpierw podejść do Gdyni, by później po wycofaniu się na Kępę Oksywską, dać odpór niemieckiej armii na wąskim kawałku wybrzeża Zatoki Gdańskiej.
Polscy żołnierze, marynarze, czerwoni kosynierzy bronili polskiego wybrzeża odcięci od reszty kraju, pozbawieni pomocy z zewnątrz oraz szansy na zwycięstwo. Bronili się przez dziewiętnaście dni, aż dalsze prowadzenie walki było już niemożliwe. Bronili polskiego wybrzeża pomimo tego, że nie mieli szans na zwycięstwo.

Dysproporcja sił.

Do działań w rejonie Gdyni i częściowo także przeciw Helowi, Niemcy przeznaczyli dwa zgrupowania:

Improwizowany Korpus Grenzschutz-Abchnitts-Kommando 1.
Dowódca: gen. Leonhard Kaupisch.

207 Dywizja Piechoty.
Dowódca: gen. mjr. Karl von Tiedemann.

322 Pułk Piechoty (Infanterie-Regiment 322).
Dowódca: mjr. von Koercher.
368 Pułk Piechoty (Infanterie-Regiment 368).
Dowódca: gen. mjr. von Oesterreich.
374 Pułk Piechoty (Infanterie-Regiment 374).
Dowódca: płk. Klemm.

207 Pułk Artylerii Lekkiej (Artillerie-Regiment 207).
Dowódca: ppłk. Wilhelm Metger.
207 Batalion Pionierów (Pionier-Bataillon 207).
207 Dywizjon Przeciwpancerny (Panzerabwehr-Abteilung 207).
207 Dywizjon Rozpoznawczy.
207 Batalion Saperów.

207 Dywizja Piechoty liczyła około 17 911 ludzi. Uzbrojenie: 559 lkm., 150 ckm., 26 lekkich dział piechoty, 75 armat ppanc., 36 haubic 10,5cm., 12 haubic 15cm. Ponadto generałowi Tiedemannowi podlegały:

II Batalion 48 pp. wydzielony z 12 Dywizji Piechoty.
III Batalion 89 pp. wydzielony z 12 Dywizji Piechoty.
II Dywizjon Artylerii Lekkiej z 12 Pułku Artylerii.

Liczebność: ok. 2300 ludzi. Uzbrojenie: 78 lkm., 24 ckm., 18 granatników, 12 moździerzy kal. 81 mm., 12 haubic 10,5cm.

32 Pułk Straży Granicznej (Grenzwacht-Regiment 32).
Dowódca: ppłk. Karl von Bothmer.

42 Pułk Straży Granicznej (Grenzwacht-Regiment 42).
Dowódca: płk. Wuth.

Łącznie oba pułki Grenzschutzu liczyły około 7 350 żołnierzy. Uzbrojenie: 378 rkm. i lkm., 144 ckm., 18 armat ppanc.

5 Pułk Kawalerii.
Liczebność około 1 000 żołnierzy.

Korpus został podporządkowany początkowo dowódcy 4 armii, generałowi Guntherowi von Kluge, a następnie bezpośrednio Grupie Armii "Północ". Miał działać od zachodu z rejony Lębork-Bytów. Liczebność około 27 600 żołnierzy.
Uzbrojenie: 868 lekkich i 314 ciężkich karabinów maszynowych, 18 granatników kal. 50 mm., 54 moździerze kal. 81 mm., 96 dział przeciwpancernych kal. 37 mm., 30 dział piechoty kal. 75 mm., 48 haubic kal. 105 mm i 12 haubic kal. 150 mm.

Zgrupowanie Eberhardta.
Dowódca: gen. mjr Georg Friedrich Eberhardt.

1 Pułk Landespolizei (Danzinger Regiment I).

5 Batalionów.
32 Batalion Zaporowy.

2 Pułk Landespolizei (Danzinger Regiment II).

4 Bataliony.
42 Batalion Zaporowy.

Oba pułki policyjne liczyły łącznie około 6 000 żołnierzy.

Danziger Artilerie Abteilung.
4 haubice 150 mm.
12 haubic 105 mm.

SS-Heimwehr Danzig.
Dowódca: SS-Obersturmbannführer Hans-Friedemann Goetze.

1 Kompania Strzelecka.
Dowódca: SS-Hauptsturmführer Karl Thier.
2 Kompania Strzelacka.
Dowódca: SS-Obersturmführer Willy Bredemeier.
3 Kompania Strzelecka.
Dowódca: SS-Hauptsturmführer Georg Braun.
4 Kompania Strzelecka.
Dowódca: SS-Hauptsturmführer Erich Urbanitz.
5 Kompania Strzelecka.
Dowódca: SS-Hauptsturmführer Otto Baier.

13 Kompania dział piechoty.
Dowódca: SS-Hauptsturmführer Walter Schulz.
14 Kompania przeciwpancerna.
Dowódca: SS-Hauptsturmführer Josef Steiner.
15 Kompania przeciwpancerna.
Dowódca SS-Obersturmführer Otto Leiner.
Pluton Motocyklistów.
Pluton Saperów.
Pluton Samochodów Pancernych.

Liczebność około 1 550 żołnierzy. Uzbrojenie: 85 lkm., 36 ckm., 5 pm., 13 granatników 5cm., 6 moździeży 8 cm., 10 dział piechoty 7,5 cm., 2 moździerze 17 cm., 24 armat ppanc. 3,7 cm., 5 samochodów pancernych.

SS-Wachtsturmbann E.
4 Kompanie.
Grupa Zmotoryzowana.

S.A.-Kustenschutz.
Dowódca: kmdr. ppor. W. Hornack.

Ponadto w skład zgrupowania wchodziły dywizjony artylerii i liczne mniejsze oddziały policji, saperów, łączności i inne. Łącznie grupa Eberhardta liczył około 12 000 żołnierzy.

Ogólnie siły niemieckie skierowane do walki o Gdynię i Kępę Oksywską liczyły około 39 600 żołnierzy, uzbrojonych w: 1 362 lekkich i ręcznych karabinów maszynowych, 428 ciężkich karabinów maszynowych, 5 pistoletów maszynowych, 141 działek przeciwpancernych, 88 granatników 5 cm., 54 moździerzy 8 cm., 48 dział piechoty 7,5 cm., 4 działa piechoty 15 cm., 60 haubic 10,5 cm., 28 haubic 15 cm., 8 armat 10,5 cm., 2 moździerze 17 cm., więcej niż 5 samochodów pancernych.

Przeciw tym siłom strona polska w rejonie Gdyni mogła przeciwstawić około 14 700 żołnierzy, łącznie z oddziałami zorganizowanymi już po rozpoczęciu wojny. Oddziały polskie posiadały: 266 lekkich, 187 ciężkich i 5 najcięższych karabinów maszynowych, 18 granatników kal. 46 mm., 16 moździerzy kal. 81 mm., 8 działek przeciwpancernych kal. 37 mm, 9 działek morskich kal. 37 mm., 13 dział polowych kal. 75-76 mm, 2 działa nadbrzeżne kal. 100 mm, 4 działa kal. 105 mm i 8 dział przeciwlotniczych kal. 75 mm.

Dowództwo Lądowej Obrony Wybrzeża.

P.o. dowódcy: płk Stanisław Dąbek.
szef sztabu: ppłk dypl. Marian Sołodkowski, od 9 września 1939 mjr dypl. Józef Szerwiński.

Sztab Dowództwa.

Komisariat Straży Granicznej „Goszczyno”.

Liczebność: 2 oficerów , 112 szeregowych. Uzbrojenie oprócz broni ręcznej: 3 rkm.
Obsadził tereny na północ od Jeziora Żarnowieckiego.

Oddział Wydzielony "Wejherowo"
Dowódca: ppłk Kazimierz Pruszkowski.

1 Morski Pułk Strzelców.
Dowódca: ppłk Kazimierz Pruszkowski.

I Batalion.
Dowódca: mjr Seweryn Karol Byszek.
3 kompanie strzeleckie i kompania karabinów maszynowych.

1 kompania strzelców. Dowódca: kpt. Wacław Skubik.
2 kompania strzelców. Dowódca: kpt. Stanisław Kossek.
3 kompania strzelców. Dowódca: kpt. Tadeusz Nowicki.
1 kompania ckm. Dowódca: por. Tadeusz Witoszyński.

II Batalion.
Dowódca: kpt. Kazimierz Twardowski.
3 kompanie strzeleckie i kompania karabinów maszynowych.

4 kompania strzelców. Dowódca: ppor. Stanisław Skowron.
5 kompania strzelców. Dowódca: por. Michał Śpiegolski.
6 kompania strzelców. Dowódca: ppor. Alfons Olkiewicz.
2 kompania ckm. Dowódca: ppor. Stanisław Michalin.

Pluton artylerii piechoty (w składzie dwóch armat 75 mm wz.02/26).

Liczebność pułku: 60 oficerów, 1 850 szeregowych, 24 ciężkie karabiny maszynowe, 2 moździerze 81 mm., 4 działka przeciw pancerne 37 mm, 2 działa 75 mm.
Rozstawiony na zachód i południe od Wejherowa na linii: Żydowska Góra-wzgórze 142,6 (Pętkowice)-skraj lasu na północ od Sopieszyna.

Batalion Obrony Narodowej „Puck V”
Dowódca: mjr Jan Zagłoba-Smoleński.

1 kompania. Dowódca: kpt. Tadeusz Florkowaki.
2 kompania. Dowódca: kpt. Tadeusz Janiga.
3 kompania. Dowódca: por. rez. Jan Handzlik.

Liczebność: około 350 żołnierzy.
Rozwinięty na odcinku „Warszkowo” (na południe od Jeziora Żarnowieckiego).

Komisariat Straży Granicznej „Wejherowo”.

Wejherowski Oddział Ochotniczy.

OW „Wejherowo” był początkowo rozmieszczony na pozycji osłonowej na zachód od Wejherowa, na 14-kilometrowym odcinku obrony od Warszkowa do Jeziora Żarnowieckiego. Zadaniem OW było opóźnianie ataku nieprzyjaciela i cofanie się w kierunku Redy i Gdyni.

Batalion Obrony Narodowej "Gdynia I".
Dowódca: mjr Stanisław Zaucha.
3 kompanie strzeleckie, kompania ckm., pluton łączności, pluton kolarzy, pluton pionierów.

1 kompania. Dowódca: kpt. Stanisław Rolny.
2 kompania. Dowódca: kpt. Wojciech Topa.
3 kompania. Dowódca: kpt. Jan Jarzębowski.
Kompania ckm. Dowódca: por. rez. Bolesław Polkowski.

Liczebność: 32 oficerów, 750 szeregowych. Uzbrojenie: 9 ckm., 2 moździerze 81 mm., 29 rkm. Browning wz. 1928, 20 biedek.

I Batalion z podporządkowanym sobie komisariatem Straży Granicznej „Strzępcz” otrzymał zadanie obrony 15 km. odcinka „Koleczkowo” pomiędzy pozycjami 1 Morskiego Pułku Strzelców w Wejherowie i 2 Morskim Pułkiem Strzelców w Redłowie. Główny wysiłek batalion skupił na obronie kierunku Koleczkowo-Zagórze.

Oddział Wydzielony „Redłowo”.
Dowódca: ppłk. Ignacy Szpunar.

2 Morski Pułk Strzelców.
Dowódca: ppłk Ignacy Szpunar.

I Batalion.
Dowódca: kpt. Jan Wysocki.
1 kompania strzelców. Dowódca: kpt. Kazimierz Kostecki.
2 kompania strzelców. Dowódca: ppor. Józef Bieniarz.
3 kompania strzelców. Dowódca: por. Józef Stefaniak.
1 kompania ckm. Dowódca: por. Władysław Fedajko.

II batalion.
Dowódca: mjr Witold Skwarczyński.
4 kompania strzelców. Dowódca: por. Marian Woźniak.
5 kompania strzelców. Dowódca: por. Andrzej Matuszak.
6 kompania strzelców. Dowódca: kpt. Antoni Kowrygo.
2 kompania ckm. Dowódca: kpt. Franciszek Olszewski.

Pluton artylerii piechoty MPS. Dowódca: ppor. Wiesław Szarras (2x75 mm wz.02/26).
111 pluton artylerii pozycyjnej (2x76,2 mm wz.02, trzecia armata tego plutonu znajdowała się na Westerplatte).
Pluton gospodarczy.
Pluton łączności. Dowódca: por. Jerzy Zagrodzki.
Pluton pionierów. Dowódca: por. Bolesław Horoch.
Pluton przeciwpancerny. Dowódca: ppor. Stanisław Bałamucki

Liczebność: 67 oficerów , około 2 050 szeregowych, 28 ciężkich karabinów maszynowych, 4 moździerze, 4 działa 75 mm., 4 polskie działka ppanc. 37 mm., 4 morskie armatki 37 mm., 5 najcięższych karabinów maszynowych przeciwlotniczych 13,2 mm.

I Rezerwowy Batalion Piechoty.
Dowódca: kpt. Izajasz Chwalimir Pochwałowski.
3 kompanie piechoty, kompania ckm.

1 kompania strzelców. Dowódca: por. Jan Bartoszczyk.
2 kompania strzelców. Dowódca: por. Marian Kujawa.
3 kompania strzelców. Dowódca: por. Albin Wnuk.
1 kompania ckm Dowódca: por. Tadeusz Sozański.

Liczebność: 23 oficerów, 750 szeregowych. Uzbrojenie: 12 ckm., 2 moździerze 81 mm.

Oddział Wydzielony "Redłowo" chronił Gdynię od południa, organizując obronę stałą na odcinku od Chwarzna do wybrzeża morskiego.

Oddział Wydzielony "Kartuzy".
Dowódca: mjr. Władysław Sikorski.

Batalion Obrony Narodowej "Kartuzy IV".
Dowódcy: kpt. Marian Mordawski, mjr Stanisław Hochfeld.

1 kompania. Dowódca: kpt. Roman Wasilewski.
2 kompania. Dowódca: kpt. Michał Pikuła.
3 kompania. Dowódca: kpt. Stanisław Grajski.

Główną linię obronną batalion zorganizował na przesmykach międzyjeziornych, na zachód od Kartuz. Oba skrzydła swej obrony oraz kierunek z Gdańska tylko dozorował.

Batalion Obrony Narodowej "Gdynia II".
Dowódca: mjr Władysław Sikorski.

4 kompania. Dowódca: kpt. Tadeusz Fryc.
5 kompania. Dowódca: kpt. Michał Ziobrowski.
6 kompania. Dowódca: kpt. Kazimierz Osuch-Nowicki (odszedł do Armii "Pomorze").
Pluton artylerii na platformach kolejowych. Dowódca: por. Zygmunt Budzyński.

Zadaniem OW „Kartuzy” było utrzymywanie łączności z Armią „Pomorze”, której pozycje znajdowały się Korytarzu Pomorskim i w Borach Tucholskich, na południe od obszaru bronionego przez LOW.

W składzie Lądowej Obrony Wybrzeża znajdowały się jeszcze oddziały, które rozmieszczono głównie w rejonie Gdyni i Oksywia :

Morska Brygada Obrony Narodowej.
Dowódca: ppłk. Stanisław Brodowski.

Batalion Obrony Narodowej "Gdynia III".
Dowódca: mjr Franciszek Piotrowiak.

7 kompania. Dowódca: por. Hipolit Walkowski.
8 kompania. Dowódca: por. Ignacy Mirewicz.
9 kompania. Dowódca: kpt. Stanisław Kubarski.

Batalion Marynarzy.
Dowódca: kmdr ppor. Zygmunt Horyd.
Sformowany z rezerwistów Marynarki Wojennej oraz ochotników z obsługi portu w Gdyni.

1 kompania. Dowódca: kpt. mar. Antoni Kremer.
2 kompania. Dowódca: kpt. Stanisław Borysiewicz.
3 kompania. Dowódca: kpt. Leon Doborski.
Kompania ckm. Dowódca: por. Ludwik Wolski.

II Batalion Rezerwowy.
Dowódca: kpt. Jerzy Wierzbowski.

1 kompania. Dowódca: por. Wojciech Sabat.
2 kompania. Dowódca: por. Stefan Konwicki.
3 kompania. Dowódca: ppor. Michał Jarząb.
Kompania ckm. Dowódca: por. Władysław Kozłowski.

III Batalion Rezerwowy.
Dowódca: kpt. Eugeniusz Nowalsetti.

1 kompania. Dowódca: por. Franciszek Kowalski.
2 kompania. Dowódca: por. Daniel Szyca.
3 kompania. Dowódca: por. Jan Zamoyski.
Kompania ckm. Dowódca: kpt. Ludwik Kąkol.

Morski Dywizjon Artylerii Lekkiej.
Dowódca: mjr. Władysław Kański.

1 bateria. Dowódca: kpt. mar. Józef Małkiewicz.
2 bateria. Dowódca: por. Eugeniusz Kloc.
3 bateria. Dowódca: por. Stanisław Głuszyk.
W skład dywizjonu weszły 4 armaty morskie 105 mm oraz 7 armat morskich 75 mm. 1 Morski Dywizjon Artylerii Przeciwlotniczej.
Dowódca: kmdr ppor. Stanisław Jabłońsk.

1 bateria przeciwlotnicza. Dowódca: por. mar. Marian Rostowski.
2 armaty plot. 75 mm wz. 1922/1924 na stałych stanowiskach betonowych, ze schronami amunicyjnymi, 2 ckm plot. wz. 08/15).
2 bateria przeciwlotnicza. Dowódca: kpt. Zenon Kumorkiewicz.
2 armaty plot. 75 mm wz. 1922/1924 na stałych stanowiskach betonowych, ze schronami amunicyjnymi, 2 ckm plot. wz. 08/15).
3 bateria przeciwlotnicza. Dowódca: kpt. Władysław Faczyński.
2 armaty plot. 75 mm wz. 1922/1924 na stałych stanowiskach betonowych, ze schronami amunicyjnymi, 2 ckm plot. wz. 08/15).
4 bateria przeciwlotnicza. Dowódca: kpt. Józef Janowicz.
2 armaty plot. 75 mm wz. 1922/1924 na stałych stanowiskach betonowych, ze schronami amunicyjnymi, 2 ckm plot. wz. 08/15).
Bateria „Canet” na Oksywiu – dow. kpt. Antoni Ratajczyk (2 armaty 100 mm).
1 kompania ckm plot. Dowódca: por. Czesław Małaszkiewicz.
3 kompania ckm plot. Dowódca: ppor. Kazimierz Ciążyński.

Morski Dywizjon Żandarmerii.
Dowódca: mjr Władysław Herzog.

1 Morski Pluton Żandarmerii Gdynia Oksywie. Dowódca: por. Marian Litwiniak.
3 Morski Pluton Żandarmerii w Gdyni. Dowódca: por. Adam Krzywicki.

Batalion Saperów.
Dowódca: mjr Rudolf Fryszowski.

Morska Rezerwowa Kompania Saperów. Dowódca: kpt. Marian Zasztowt.
126 kompania saperów. Dowódca: por. Henryk Orleański.
127 kompania saperów. Dowódca: Ludwik Paprocki.

Morska Kompania Reflektorów. Dowódca: kpt. Marian Gołębiowski.
Morska Kompania Łączności. Dowódca: kpt. Serafin Zieliński.
Kolumna autobusów LOW. Dowódca: kpt. Mieczysław Iwański.
Szwadron „Krakusów” Obrony Narodowej. Dowódca: por. Mieczysław Budek.
Morski pluton gazowo chemiczny. Dowódca: por. Feliks Domaszewski.
Pluton kolarzy LOW. Dowódca: ppor. Jan Skupień.
Kompania Policji Państwowej. Dowódca: por. Józef Serednicki.
Oddziały Ochotnicze w obronie Gdyni.

Planowano utworzenie Morskiej Brygady Ochotniczej pod dowództwem ppłk. st. sp. Mariana Hyli w sile 3 batalionów.
Faktycznie utworzono kilka kompanii ochotniczych, które działały osobno, podporządkowane do oddziałów liniowych oraz Obrony Narodowej. Część oddziałów powstała z Drużyn Robotniczych przy PPS, które wcześniej pracowały przy budowie umocnień polowych. Ze względu na niedostatek uzbrojenia postanowiono niektóre oddziały wyposażyć (do czasu uzbrojenia w broń zdobytą na Niemcach) w kosy osadzone na sztorc oraz inną broń drzewcową. Oddziały te przybrały miano Kosynierów Gdyńskich lub Czerwonych Kosynierów.

Tak więc dysproporcja sił na lądzie była olbrzymia, niestety jeszcze gorzej było w powietrzu. Tutaj przewaga niemiecka była wprost druzgocąca. Przeciw wojskom i okrętom polskim w rejonie Gdyni Niemcy mogli wystawić siły całej 1 Floty Powietrznej, liczącej około 500 samolotów. Ponadto na lotniskach w strefie nadmorskiej mieli trzy dywizjony lotnictwa przybrzeżnego, liczące osiem eskadr różnych typów wodnosamolotów oraz eskadrę myśliwską i eskadrę bombowców nurkujących z 186 Dywizjonu Lotniczego. Łącznie około 120 samolotów.
Polski Morski Dywizjon Lotniczy w Pucku liczył tylko 23 wodnosamoloty.

Podobna dysproporcja występowała w siłach morskich. Do bezpośrednich działań wyznaczono szkolny okręt liniowy "Schleswig-Holstein". Oprócz niego wydzielono trzy lekkie krążowniki pod dowództwem wiceadmirała Hermana Denscha, były to: "Nürnberg", "Lepzig"" i "Köln" . Oddzielny zespół stanowiło dziewięć niszczycieli i jedna flotylla ścigaczy pod dowództwem kmdr. Friedricha Rugego.



Żródło zdjęcia: "Rzeczpospolita". Autor: Leszek Nabiałek.


Działania wstępne niemieckich oddziałów (1-3 IX 1939 r.).

1 września 1939 r. niemiecki 368 pp. z 207 Dywizji Piechoty gen. Karla von Tiedemanna przekroczył polską granicę i rozpoczął natarcie na Kościerzynę. 2 września czołowe oddziały tego pułku zameldowały do sztabu dywizji, że polskie oddziały (Oddział Wydzielony "Kościerzyna", Armia "Pomorze") wycofały się z miasta.
W tyle za 368 pułkiem maszerował 374 pp., który zatrzymał się na noc pod Kościerzyną. Jednocześnie dowódca 207 DP wysłał specjalną czołówkę składającą się z samochodów pancernych 207 dywizjonu rozpoznawczego, aby nawiązała kontakt z siłami w Gdańsku. 3 września czołówka ta dotarła na terytorium Wolnego Miasta.
W tym samym dniu granicę przekroczył w rejonie Sulęczyna 322 pp. Marsz pułku został zauważony przez polskie patrole, które zameldowały o tym dowódcy IV Batalionu Obrony Narodowej w Kartuzach. Sztab LOW, który otrzymał podobne meldunki nie uwierzył w przekazane informacje o liczbie oddziałów przeciwnika.
Dowódca Lądowej Obrony Wybrzeża płk Dąbek spodziewał się silnego niemieckiego natarcia z rejonu Lęborka na kierunku Wejherowo-Reda. Nie wiedział przy tym o obecności w rejonie Bytowa 207 DP dlatego uznał, że działania nieprzyjaciela z kierunku Bytowa będą wyraźnie słabsze.

3 września 207 DP przegrupowała się i stworzyła jednolity front pomiędzy skrajem Jeziora Raduńskiego a granicą polsko-gdańską, ograniczając tymczasowo swoją działalność do prowadzenia rozpoznania lotniczego polskich pozycji w rejonie Kościerzyny, Kartuz i Wejherowa. Rezultatem natarcia 207 DP w dniach 1-3 IX 1939 r., było odcięcie Wybrzeża od strony lądu.
Na granicy zachodniej od Bałtyku do rejonu Puzdrowo-Sierakowice oddziały niemieckie przeprowadzały tylko lokalne działania polegające na wiązaniu i rozpoznawaniu polskiej obrony. 42 pułk Grenzwache opanował tego dnia dwie wsie: Nadole w pobliżu Jeziora Żarnowieckiego i Strzebielino na brzegu Redy.
Następnego dnia, rozpoznając walką granicę zachodnią pułk ten stoczył lokalne potyczki z 1 Morskim Pułkiem Strzelców, V batalionem Obrony Narodowej i Strażą Graniczną. 3 września 42 pułk przy wsparciu 5 pułku kawalerii zdobył miejscowości Tłuczewo, Strzępcze, Puzdrowo, Sierakowice. Zadanie 42 pułku w tym okresie polegało wyłącznie na rozpoznaniu stanowisk 1 MPS.

1 września działania na osi Sopot-Gdynia rozpoczął 1 Pułk Landespolizei. Uderzył on na stanowiska polskiego 2 Morskiego Pułku Strzelców na granicy polsko-gdańskiej i zajął Kolibki-Orłowo, Wielki i Mały Kack, nie uderzając jednak na główną linię obrony 2 Morskiego Pułku Strzelców rozmieszczonego na wzgórzach za rzeczką Kaczą.
Natarcie 1 Pułku Landespolizei wykazało, że Niemcy po rozpoznaniu polskiej obrony ograniczyli się do staczania niewielkich potyczek. Dowódca 2 MPS ppłk. Ignacy Szpunar, aby przywrócić poprzedni stan posiadania wydał rozkaz przeprowadzenia wypadu w nocy z 1 na 2 września, siłami pięciu kompanii I i II Batalionu, przy wsparciu baterii 105 mm.
Atak przeprowadzony pod dowództwem kpt. Wysockiego, dowódcy I Batalionu odzyskał większą część zdobytego przez Niemców terenu, przy czym wzięto do niewoli jeńców i zdobyto sporą ilość sprzętu nieprzyjaciela, zadając mu większe straty od własnych.
2 września Niemcy ograniczyli swoje działania do lokalnych potyczek, a inicjatywę przejął 2 Morski Pułk Strzelców, który walczył o nadgraniczne wzgórza 84,3 i 126,4. Działania te wyczerpały możliwości 1 Pułku Landspolizei, co spowodowało, że nie brał on później udziału w żadnych większych działaniach bojowych. Linia frontu w tym miejscu ustabilizowała się na jedenaście dni.

Tymczasem na kierunku żukowskim działał 2 Pułk Landespolizei. 1 września przeprowadził on, głównie siłami III Batalionu SA z Gdańska, dowodzonego przez mjr. Kastena, natarcie na Żukowo. Natrafiło ono tylko na opór niewielkich oddziałów polskiej Straży Granicznej. W dniu tym oddziały mjr Kastena opanowały wieś Przyjaźń i dalej posuwały się naprzód.
Wieczorem 1 września 2 pułk Landespolzei walczył już o Żukowo, które zostało zdobyte 2 września. Ponieważ Niemcy nie mieli na tym odcinku tak dużej przewagi, po zdobyciu miasta ograniczyli się do działań lokalnych.

Zamierzenia dowódcy LOW.

Wstrzymanie marszu 1 pułku Landespolzei i ustabilizowanie się frontu spowodowało, że płk. Dąbek oceniając siły niemieckie w pobliżu Sopotu na 1 do 2 batalionów piechoty postanowił uderzyć na nie od tyłu nocą, wykorzystując zarys granicy polsko-gdańskiej.
Do wypadu, który miał się rozpocząć w nocy z 3 na 4 września wyznaczono zgrupownie składające się I Batalionu 2 MPS, III Batalionu Rezerwowego oraz dwóch kompanii 1 MPS. Po początkowym powodzeniu natarcia, podczas którego zabito 40 Niemców, a 22 wzięto do niewoli, oddziały polskie zostały zahamowane przez niemiecką obronę. Przyczyną była zła ocena liczby niemieckich oddziałów oraz fakt, że w natarciu wzięła udział tylko część oddziałów wyznaczonych do działań.
Polski atak wywołał wstrzymanie przez Niemców natarcia na tym odcinku oraz poważne zaniepokojenie w sztabie grupy Eberharda. Świadczą o tym meldunki, które słano do sztabu Grenzshutz-Abschnitts-Kommando 1 mówiące o tym, że grupa Eberhardta prowadzi ciężkie walki obronne z posiadającym przewagę liczebną nieprzyjacielem.
Podsumowując: w pierwszych trzech dniach wojny Niemcom udało się odciąć wybrzeże od reszty kraju, rozpoznać polską obronę i uzyskać niewielkie zdobycze terenowe. Nie udało im się natomiast rozbić całkowicie polskiej obrony. Było to spowodowane przede wszystkim słabością niemieckich oddziałów w tym rejonie.

Działania oddziałów Korpusu Leonharda Kaupischa przeciwko LOW (4-7 IX 1939 r.).

Do 3 września zgrupowanie Kaupischa wypełniło wyznaczone mu zadania czyli osłonę od północy działań 4 armii, nawiązanie łączności z siłami gdańskimi oraz odcięcie oddziałów polskich na Wybrzeżu.
Tymczasem polska obrona wybrzeża zorientowała się już w ogólnym kierunku niemieckiego natarcia. Uwaga płk. Dąbka i kontradmirała Unruga skupiła się na obszarze w pobliżu Kartuz i na południowo zachodnim odcinku zewnętrznego pierścienia obrony.
W kolejnym etapie działań zadanie grupy Kaupischa miało polegać na zniszczeniu polskich sił w rejonie Gdynia-Wejherowo. Natarcie niemieckie rozpoczęło się rano 4 września. 207 DP miała opanować w tym dniu teren aż do Kartuz i nawiązać łączność z oddziałami gdańskimi. Bardzo szybko oddziały niemieckie natrafiły na opór niewielkiego polskiego oddziału z bronią maszynową koło Somonina, natomiast dywizjon rozpoznawczy 207 DP w rejonie Kartuz spotkał się z oporem polskiego IV Batalionu ON i połówki pociągu pancernego z armatami na lorach.
W ciągu dnia 207 DP staczając lokalne potyczki z oddziałami polskimi zdobyła wzgórza w rejonie Kiełpina i dotarła do Kartuz. W trakcie działań, w pobliżu Żukowa nawiązały ze sobą łączność 374 pp. i 2 Pułk Landespolizei. Równolegle 368 pp. dotarł wieczorem do Somonina, a 322 pp. w trakcie natarcia na Kartuzy napotkał na liczne przeszkody terenowe i zniszczone mosty. Niemcy w tym rejonie napotkali tylko na opór niewielkich oddziałów polskiej Straży Granicznej, które cofały się stopniowo w stronę Kartuz.



Oddziały niemieckie podczas walk z Lądową Obroną Wybrzeża.
Źródło zdjęcia: Internet. Domena publiczna.

Natarcie niemieckiej 207 DP wywołało poważne zaniepokojenie w dowództwie IV Batalionu ON, ponieważ nieprzyjaciel w każdej chwili mógł odciąć batalion od pozostałych sił Lądowej Obrony Wybrzeża. Na domiar złego z braku łączności nie dotarł do dowódcy batalionu kpt. Mordawskiego rozkaz płk. Dąbka wycofania się z Kartuz. Nastąpiło to ostatecznie dopiero wieczorem 4 września. Kilka godzin później do miasta wkroczyły niemiecki 322 pp., II Batalion 48 pp. oraz III Batalion 89 pp.
Po opuszczeniu Kartuz IV Batalion Obrony Narodowej cofał się na północ. Przed wsią Kamień doszło do przypadkowej strzelaniny pomiędzy batalionem a placówkami 3 kompanii I Batalionu ON. W wyniku ostrzału żołnierze IV Baonu spanikowali i poszli w rozsypkę. Tabor konny, samochody oraz autobusy sprowadzone z Kartuz zostały rozbite. Nieporozumienie zostało wyjaśnione, jednak samo pozbieranie rozproszonego oddziału trwało do 6 września, kiedy to batalion otrzymał zadanie obsadzenia odcinka zajmowanego dotychczas przez 3 kompanię I Batalionu ON.
W tym samym czasie po stronie niemieckiej, w dniach 5 i 6 września zreorganizowano zgrupowanie gen. Kaupischa. Ponieważ 4 i 3 armia niemiecka posunęły się daleko w głąb Polski, oddziały nieprzyjaciela na Pomorzu zostały bezpośrednio podporządkowane GA "Północ". 5 i 6 września 207 DP maszerowała na północny wschód nie napotykając na opór polskich oddziałów. Jedynym utrudnieniem były wykonane przez stronę polską zniszczenia.

W tym samym czasie Dowództwo Grenzshutz-Abschitss-Kommado 1 zaplanowało na dzień 8 września natarcie na całym froncie. W centrum miała się znaleźć 207 DP, na jej lewym skrzydle 32 i 42 pułk Grenzwache oraz 5 pułk kawalerii, na prawym zaś 1 i 2 pułki policyjne z Gdańska. 6 września powstał jednolity niemiecki front od ujścia Piaśnicy do Kolibek. Niemcy w tym momencie mieli przewagę w tym rejonie dysponując 24 batalionami na 8 batalionów polskich w pierwszej linii.
Rozwijanie się do natarcia 207 DP na skraju przedpola 1 MPS zaniepokoiło dowódcę pułku ppłk. Kazimierza Pruszkowskiego. Postanowił on więc rozpoznać niemieckie oddziały wypadami nocnymi, przygotować przeciwdziałanie odwodem LOW na nieprzyjaciela, który wejdzie w lukę pomiędzy 1 MPS i IV Batalionem ON w rejonie Przetoczyna oraz przygotować na wszelki wypadek pośrednią linię obrony w rejonie Reda-Gniewowo-Zbychowo-Reszki-Łężycze-Głodówko-Chwarzno-Redłowo. Wypady nocne które przeprowadzono w nocy z 6 na 7 września umożliwiły rozpoznanie sił niemieckich w poszczególnych wsiach.

Po stronie niemieckiej dowódca 207 DP postanowił uderzyć siłami 368 pp. i 322 pp. na odcinku od Wejherowa do Kamienia. 207 DP miała zająć 7 września przedpole polskich pozycji oraz dokonać ich rozpoznania. Dzięki temu stworzono by sobie lepsze podstawy wyjściowe do natarcia w dniu następnym.
Według planów sztabu niemieckiej 207 DP III Batalion 368 pp. miał uderzyć na pozycję IV Batalionu ON w rejonie Kamień-Szemud. I i II Batalion tego pułku miał rozwinąć natarcie na las w pobliżu Szemudu, natomiast 322 pp. otrzymał zadanie obejścia stanowiska 1 MPS w lesie Wejherowo.
7 września 1939 r. uderzenie III Batalionu 368 pp. zepchnęło jedną z kompanii polskiego IV Batalionu ON w pobliżu Szemudu. Wówczas dowódca batalionu wprowadził do walki odwodową kompanię, która zatrzymała natarcie i odrzuciła niemiecki batalion na pozycje wyjściowe. Tymczasem polski 1 Morski Pułk Strzelców został przez 368 pp. wyparty z rejonu Przetoczyna.
W tym samym czasie 42 Pułk Grenzwache zaatakował V Batalion ON pod Warszkowem.
Podsumowując: 7 września Niemcy osiągnęli tylko lokalne sukcesy, nie uzyskując znaczącego przełamania polskiej obrony.

Równolegle dowództwo Lądowej Obrony Wybrzeża postanowiło wydzielić z odwodu część oddziałów do wypadów nocnych, które miały zdezorganizować przygotowania nieprzyjaciela do natarcia oraz odrzucić go z osiągniętych podstaw wyjściowych. Trzy kompanie z 1 MPS uderzyły na pozycje 322 i 368 pp. Udało im się rozbić przez zaskoczenie jedną z kompanii 322 pp. we wsi Gowino oraz odrzucić część placówek i oddziałów 322 pp.
V Batalion ON wypadami zmusił niemiecki 42 pułk Grenzwache do odwrotu, natomiast trzy bataliony polskie: II Rezerwowy, I Obrony Narodowej i I 2 Morskiego Pułku Strzelców uderzyły na oddziały grupy Eberhardta. Bataliony polskie zaskoczyły 374 pp. i 2 pułk Landespolizei. Zniszczono jedną baterię dział oraz odebrano nieprzyjacielowi zdobyty wcześniej teren. W ten sposób działania wstępne na tym kierunku dobiegły końca. Tego samego dnia podporządkowane gen. Kaupischowi 1 i 2 Pułk Gdański rozpoczęły natarcie na oddziały polskie, które zostało zatrzymane przez 2 Morski Pułk Strzelców.

Bezpośrednie natarcie na Gdynię 8-14 IX 1939 r.

Po przeprowadzeniu przez stronę niemiecką rozpoznania polskiej obrony w dniach 6 i 7 września 1939 r., główne niemieckie natarcie miało rozpocząć się na kierunku Przetoczyno-Puck-Góra-Nowy Dwór-Zbychowo. Nacierające tam oddziały miały być osłaniane przed polskimi kontratakami przez bataliony poruszające się równolegle do osi natarcia.
Siły polskie pod Wejherowem miały być wiązane od czoła przez korpus Kaupischa, natomiast część oddziałów niemieckich miała przeniknąć przez lasy w pobliżu Kępy Puckiej do Pucka. Miało to umożliwić odcięcie oddziałów LOW od Rejonu Umocnionego Hel. Wszystkie siły miały być zaangażowane w pierwszym rzucie.
Tymczasem płk. Stanisław Dąbek zamierzał prawdopodobnie skierować na flankę niemieckiego natarcia silny kontratak po osi Reszki-Nowy Dwór-Polana Biała w momencie, kiedy oddziały niemieckie wychodzące z rejonu Przetoczyna znajdą się w głębi polskiej pozycji obronnej. Powodzenie kontrataku umożliwiłoby nawiązanie łączności z 1 MPS oraz utrzymanie przez jakiś czas zewnętrznego pierścienia obrony. W przypadku niepowodzenia kontratak ułatwiłby wycofanie się 1 MPS na pośrednią linię obrony.
Żeby wzmocnić nieco siły na oczekiwanym głównym kierunku niemieckiego ataku płk Dąbek wydał rozkaz 1 Kompanii Kosynierów dowodzonej przez ppor. Józefa Kąkolewskiego odmaszerowania do dyspozycji dowódcy I Gdyńskiego Batalionu ON mjr. Stanisława Zauchy.
(Czerwoni Kosynierzy byli ochotnikami z robotniczych dzielnic w Gdyni, którzy zostali zorganizowani w oddziały wojskowe przez działacza PPS Kazimierza Rusinka. Z powodu braku broni strzeleckiej zostali uzbrojeni w znalezione w Gdyni kosy, które osadzono na sztorc. W późniejszym czasie zdobyto pewną ilość broni w walce).



Port w Gdyni. Zdjęcie przedwojenne.
Źródło zdjęcia: Internet. Domena publiczna.

8 września 1939 r. rozpoczęło się niemieckie natarcie. 42 Pułk Grenzwache skupiając główny wysiłek na północ od Warszkowa, związał walką polski V Batalion ON. Po kilkugodzinnej, zażartej walce zmusił do odwrotu 2 kompanię i obszedł flankę 3 kompanii, broniącej Warszkowa. Zmusiło to dowódcę V Batalionu ON do wydania rozkazu odwrotu.
Kiedy V Batalion ON wycofał się do rejonu Ciechocino-Reda 42 pułk Grenzwache rozpoczął marsz na wschód, co dało Niemcom możliwość odcięcia LOW od Helu.
Główny wysiłek niemieckiego natarcia tego dnia skupił się jednak na odcinku trzymanym przez 1 MPS i IV Batalion ON. Największy nacisk zaznaczył się na odcinku bronionym przez 1 MPS oraz na styku obu polskich jednostek.
Niemcy siłami 32 Pułku Grenzwache, Batalionu SS "Heimwehr Danzig" pod dowództwem hr. Ritterberga oraz 322 pp. uderzyły na stanowiska 1 MPS, osiągając tego dnia, na tym odcinku jedynie drobne sukcesy.
Zdobyto wzgórza na zachód od Gościna, 32 Pułk Grezwache przekroczył rzekę Redę i stworzył mały przyczółek na drugim brzegu w miejscowości Orle oraz zajął Bolszewo. 1 MPS miał poważne trudności, aby utrzymać swoje stanowiska wyjściowe do rozpoczęcia kontrnatarcia obiecanego przez płk. Dąbka. IV Batalion ON został związany od czoła przez III Batalion 368 pp. W tym samym czasie niemiecki III Batalion 89 pp. obszedł stanowiska IV Batalionu ON, zdobywając jego tabory.

Włamanie się Niemców głęboko w zewnętrzny pierścień obrony polskiej spowodowało, że Płk. Dąbek podjął decyzję o kontrataku. Niestety oprócz sił już związanych w walce, mógł użyć do jego przeprowadzenia tylko odwodowy III Batalion Rezerwowy marynarzy, dowodzony przez kmdr. Horyda. Ograniczyło to bardzo szanse na powodzenie natarcia.
Na domiar złego rozpoznanie lotnicze wykryło rejony koncentracji polskich oddziałów przygotowujących się do uderzenia, a celny ogień niemieckiej artylerii zdezorganizował polskie oddziały. Finalnie więc tylko III Batalion Rezerwowy i to z poważnym opóźnieniem rozpoczął kontratak. Kiedy batalion znalazł się w lesie w pobliżu Nowego Dworu na Puckiej Górze pojawiły się straże przednie niemieckiego 368 pp.
Płk. Dąbek przewidując możliwość odcięcia III Batalionu przez niemieckie oddziały, które dotarły do Puckiej Góry zrezygnował z przeciwnatarcia trzema batalionami i postanowił wycofać oddziały z zewnętrznego pierścienia obrony na pośrednią jego linię.

W tym samym czasie niemiecki III Batalion 89 pp. opanował wieś Bieszkowice odcinając w ten sposób płk. Dąbkowi drogę odwrotu. Dowódcy Lądowej Obrony Wybrzeża udało się jednak wydostać z matni samochodem pancernym, zmontowanym na podwoziu niemieckiego ciągnika artyleryjskiego zdobytego pod Osową. Podczas przejazdu przez Bieszkowice płk. Dąbek utracił zostawioną w uszkodzonym samochodzie teczkę z dokumentami sztabowymi. Z jasnych względów dokumenty te nie mogły wpaść w ręce wroga.
Dlatego też pułkownik wydał dowódcy napotkanego plutonu rozkaz odbicia za wszelką cenę samochodu z papierami. Pluton uderzył z zaskoczenia na niemiecką kompanię III Batalionu z 89 pp., rabującą w Bieszkowicach porzucone tabory polskiego IV Batalionu ON. Niemiecka kompania zaskoczona polskim kontratakiem załadowała się na ciężarówki i odjechała. Tym samym tabor IV Batalionu ON odzyskano i wycofano z Bieszkowic.
Po udanym kontrataku płk. Dąbek postanowił wycofać pododdziały IV Batalion ON z zajmowanych stanowisk, przeciągając je jednak maksymalnie w czasie, po to by umożliwić 2 MPS obronę zajmowanych pozycji. Miało to bowiem kluczowe znaczenie dla utrzymania Gdyni. Dlatego też rzeczony batalion wycofał się do rejonu wsi Reszki dopiero przed północą.
Dowódcy LOW udało się w ten sposób ustabilizować sytuację na południu, niestety stracił on łączność z 1 MPS i III Batalionem Rezerwowym.

W tym samym czasie dowódca 1 MPS ppłk. Pruszkowski uznał dalszą obronę Wejherowa za niemożliwą, ponieważ istniało niebezpieczeństwo okrążenia pułku przez Niemców. Ppłk Pruszkowski wydał rozkaz odwrotu nocą na pośrednią pozycję oporu: Reda-Gniewowo-Zbychowo. W nocy 1 MPS wycofał się oddając nieprzyjacielowi Wejherowo.
Jedynym oddziałem polskim, który pozostał w rejonie miasta był III Batalion Rezerwowy, który uderzył w rejonie Wyspowa na tabory niemieckiego III Batalionu 322 pp. Polacy zdobyli tabor i pomaszerowali z nim do Wejherowa. Kiedy okazało się, że oddziały polskie opuściły już miasto dowódca III Batalionu po nieudanej próbie nawiązania łączności z płk. Dąbkiem postanowił wycofać się do Rumii.
W tej sytuacji Płk. Dąbek postanowił obsadzić przejściową pozycję obronną. Dlatego wydał dowódcy 1 MPS rozkaz obsadzenia odcinka Reda-Gniewowo, a dowódcy IV Batalionu ON rejon Reszek. Były to jednak siły niewystarczające do obsadzenia tak długiego odcinka obrony.
Prawdopobnie intencją płk. Dąbka było uzyskanie nieco czasu przed ostatecznym wycofaniem. Efektem tego było rezygnacja z pośredniej linii obrony, niekorzystne położenie taktyczne 1 MPS w miejscowości Reda oraz ryzyko odcięcia pułkowi drogi odwrotu na Kępę.
9 września niemieckie 322 i 368 pp. uderzyły w pasie Gniewowo-Reda oraz Nowy Dwór-Zagórze. 368 pp. zmusił IV Batalion w pobliżu Reszek do odwrotu. Wieczorem 368 pp. dotarł na skraj lasu na północny zachód od Zagórza, gdzie zajął pozycję frontem na Rumię, wzdłuż skraju polany Szmelta.

W tym samym czasie 322 pp. nacierał z polany Gniewowo w kierunku Redy. Niemcy zepchnęli ubezpieczenia 1 MPS w lesie Gniewowo oraz zaskoczyli i rozbili słabą polską obsadę Białej Rzeki, zdobywając przy tym tabory. W ten sposób Niemcy odcięli 1 MPS drogę do odwrotu na Gdynię.
Sytuacja pułku stała się bardzo trudna, ponieważ 1 MPS odpierał jednocześnie dwa zbieżne natarcia 322 pp. i 32 Pułku Greznwache, kierujące się na Redę. Dowódca 32 Pułku Greznwache skierował swój II Batalion do obejścia przez Ciechocino, czyli od północy obronę 1 MPS.
Niemcy zostali powstrzymani przez pluton 1 MPS broniący Ciechocina. Mimo tego 1 Morski Pułk Strzelców znalazł się w ciężkiej sytuacji. Był silnie ostrzeliwany przez niemiecką artylerię i walczył w półokrążeniu.
W dniu 9 września praktycznie wszystkie oddziały LOW znalazły się w ciężkiej sytuacji. Niemcy zdobyli północny odcinek pośredniej linii obrony oraz wyszli szerokim frontem na skraj lasów pomiędzy Redą i Rumią. W ten sposób nieprzyjaciel panował ogniem nad pradoliną Redy, a w przypadku zdobycia tego miasta mógł zagrozić bezpośrednio Kępie Oksywskiej. Poza tym oddziały 42 pułku Grenzwache i 5 Pułku Kawalerii zdobyły Puck i dotarły do wybrzeża Zatoki Puckiej, przerywając tym samym połączenie lądowe pomiędzy obrońcami Gdyni i Helu.

W tak trudnym położeniu płk. Dąbek postanowił ustabilizować sytuację w rejonie Rumia-Zagórze, przygotować ten obszar do obrony, związać go z południowym odcinkiem Lądowej Obrony Wybrzeża oraz obsadzić północny i północno-zachodni skraj Kępy Oksywskiej. Użyto do tego wszystkich odwodów dowództwa LOW.
Obszar Rumia-Zagórze obsadził III Batalion Rezerwowy razem z oddziałem policji. Oddziały te podporządkowano ppłk. Sołodowskiemu. Płk. Dąbek, aby opanować sytuację na odcinku Reszek postanowił odbić miejscowość natarciem batalionu marynarzy składającego się z dwóch kompanii bez broni maszynowej. Słabo uzbrojone oddziały polskie nie mogły być równym przeciwnikiem dla niemieckiego 368 pp. Natarcie batalionu marynarzy nie powiodło się, a 368 pp. umocnił się na zdobytych pozycjach.
W przypadku obsadzenia północnego i północno zachodniego skraju Kępy wykorzystano znajdujące się tam odwodowe: II i III Bataliony Obrony Narodowej. II Batalion Rezerwowy zajął stanowiska w północno-zachodniej części Kępy a III Batalion ON zajął stanowiska na północno-wschodnim skraju Kępy.

Tymczasem na odcinku południowym, na stanowiska I Batalionu ON uderzył 374 pp. Do północy Niemcy opanowali Bojanowo i Koleczkowo. Dowódca I Batalion ON mjr. Zaucha dostrzegł powagę sytuacji na prawym skrzydle, która była niejasna. IV Batalion ON wycofał się w pobliże Łężycy, a opuszczone przez niego stanowiska zajął niemiecki III Batalion 89 pp. Oddziały niemieckie, które pojawiły się na wysokości drogi Kamień-Zagórze zaniepokoiły płk. Dąbka.
Obawiał się o losy południowego odcinka frontu polskiego. Słaby IV Batalion ON znajdujący się pod Łężycami nie mógł wypełnić poważnej luki pomiędzy Zagórzem a pozycjami I Batalion ON. Po niepowodzeniu ataku batalionu marynarzy płk. Dąbek nie miał w tym rejonie żadnych sił.
Poza tym sytuacja zaczynała komplikować się na przeciwległym skrzydle polskiej obrony w Redzie. Płk. Dąbek nie miał łączności z dowódcą 1 MPS płk. Pruszkowskim dlatego nie miał dobrego rozeznania w sytuacji pułku. Wydał więc rozkaz wycofania pułku z Redy, który nie dotarł do 1 MPS. Płk. Pruszkowski sam z własnej inicjatywy wycofał pułk z miasta.
10 września Korpus Kaupischa ograniczył swoją aktywność na odcinku Reda-Rumia. Oddziały niemieckie odpoczywały, uzupełniały amunicję i zaopatrzenie. W tym dniu dowództwo korpusu rozważało możliwość odrzucenia i okrążenia oddziałów polskich na Kępie Oksywskiej, aby zminimalizować straty. Koncepcję tą odrzucono, ponieważ polskie oddziały na Kępie mogły poważnie utrudnić korzystanie z portu w Gdyni. Dlatego postanowiono zdobyć Kępę.

W dniu 10 września miały się rozpocząć działania przygotowawcze polegające na zdobyciu Redy, przeprowadzeniu natarcia rozpoznawczego przez Mrzezino na północny skraj Kępy oraz wyjaśnieniu sytuacji na południowym odcinku frontu korpusu Kaupischa, którego stabilizacja utrudniała działania przeciwko Kępie. Redę miał zdobyć 32 Pułk Greznwache przy wsparciu 322 pp. Ponieważ 1 MPS wycofał się już z Redy miejscowość opanowano bez walki.
W celu przeprowadzenia natarcia rozpoznawczego przesunięto do Mrzezina III Batalion 32 pułku i Batalion SS "Heimwehr Danzig". Po południu dwie kompanie SS wyruszyły z Mrzezina drogą pierwoszyńską. Następnie dwie kompanie SS dotarły do skraju Kępy, a ogień artylerii niemieckiej rozproszył słaby kontratak II Batalionu Rezerwowego.
Pomimo tego kompanie SS wycofały się do Mrzezina meldując o polskich umocnieniach i silnej obronie polskiej na Kępie. Meldunek ten spowodował przełożenie przez dowódcę 32 Pułku Greznwache terminu ataku na północy skraj Kępy z 11 na 12 września. W tym samym czasie na odcinku 2 MPS nieprzyjaciel zachowywał się biernie. Równolegle niemiecka 207 DP uderzyła na IV i I Bataliony ON. Niemiecki III Batalion 89 pp. związał od czoła I Batalion ON, natomiast III Batalion 368 pp. wszedł w lukę pomiędzy IV a I Batalionem ON.
Część batalionu 368 pp. uderzyła na nieosłonięte skrzydło polskiego I Batalionu Obrony Narodowej. Zmusiło to mjr. Zauchę do wycofania kompanii pierwszego rzutu na wysokość Łężyc. Druga część III Batalionu 368 pp. wyszła na tyły IV Batalionu ON, który zdołał pomimo poważnych trudności utrzymać swoje pozycje, dzięki czemu nieprzyjaciel na odcinku południowym nie osiągnął poważnych sukcesów. Pomimo wstrzymania niemieckiego natarcia płk. Dąbek wyczulony na zmiany na tym odcinku, ponownie zwrócił na niego uwagę, ponieważ od tego odcinka zależało utrzymanie Gdyni.

Na środkowym odcinku obrony LOW sytuacja tego dnia była zupełnie inna. W nocy z 9 na 10 września ppłk. Sołodowski przygotował natarcie III Batalionu Rezerwowego z podstawy Zagórze-Szmelta na nieprzyjaciela zajmującego skraj lasów w pobliżu Zagórza. Przed natarciem improwizowany pociąg pancerny "Smok Kaszubski" przeprowadził rozpoznanie przejeżdżając z Zagórza do Redy i z powrotem.
Przeprowadzone natarcie III Batalionu napotkało na silny ogień niemieckiego 368 pp., wskutek czego jego kontratak został odparty z dużymi stratami. Późniejsze kontrataki niemieckiego 368 pp. także zakończyły się niepowodzeniem. Ppłk. Sołodowskiemu udało się zamknąć nieprzyjacielowi dostęp do Kępy od zachodu poprzez utrzymanie trójkąta Zagórze-Rumia-Janowo. Płk. Dąbek zamierzał to wykorzystać przeprowadzając silne natarcie z rejonu Łężyc na północy zachód, aby wyjść na odsłonięte skrzydło I Batalionu 368 pp. Umożliwiłoby to zmuszenie tej jednostki do odwrotu i likwidację zagrożenia w rejonie Zagórze-Janowo.
Do natarcia płk. Dąbek wyznaczył I Batalion 2 MPS, kompanię ckm-ów i 1 Morski Pułk Strzelców. Pułk ten z powodu poniesienia dużych strat został zmuszony do reorganizacji, zmniejszenia liczby kompanii i likwidacji II Batalionu. Przygotowania do natarcia zostały zakłócone wyjściem na północny skraj Kępy Oksywskiej oddziałów SS "Heimwehr Danzig" .
Zmusiło to dowódców Morskiej Brygady Obrony Narodowej i 1 MPS do wydzielenia części sił do zamknięcia najważniejszych kierunków wyprowadzających na Kępę oraz wyrzucenia natarciem nocnym z 10 na 11 września nieprzyjaciela znajdującego się na skraju Kępy przy szosie Mrzezino-Pierwoszyno.



Żołnierze SS Heimwehr-Danzig podczas walk o Oksywie.
Źródło zdjęcia: Internet. Domena publiczna.

Gdy wiadomości o pojawieniu się SS "Heimwehr Danzig" na Kępie dotarły do płk. Dąbka przerwał on przygotowania do natarcia na 368 pp. Nie chciał angażować części sił w walkę na południe od Zagórza w momencie, gdy nieprzyjaciel zagrażał bezpośrednio Kępie Oksywskiej. Wyraził więc zgodę na udział 1 MPS w natarciu nocnym oraz wysłał na Kępę I Batalion 2 MPS. Dowódca MBON nie został poinformowany o wycofaniu się kompanii SS ze skraju Kępy. Dlatego polskie natarcie w nocy z 10 na 11 września 1939 r. trafiło w próżnię.
11 września przyniósł ożywienie działań korpusu Kaupischa przy całkowitej bierności dwóch pułków Landespolizei na kierunku Sopot-Gdynia. Na lewym skrzydle Niemcy wzmocnili oddziały Grenzwache w rejonie Mrzezina przez co wzrosło zagrożenie północnego odcinka obrony Kępy Oksywskiej. 207 DP wzmogła swoją aktywność w środkowej części pradoliny Redy, gdzie doszło do ciężkich walk o Rumię. Na południowym odcinku frontu 374 pp. wzmocniony III batalionem 368 pp. i I Batalionem 1 Pułku Landespolizei rozpoczął silne natarcie.
Na północnym odcinku obrony LOW korpus Kaupischa przesunął z Redy do Mrzezina dwa bataliony 32 pułku Grenzwache tworząc tam silną grupę czterech batalionów piechoty. W ten sposób Niemcy zamknęli Kępę Oksywską od północy. W tym samy dniu dowódca 32 pułku Greznwache ppłk. Bothmer przeprowadził rozpoznanie polskich pozycji w pobliżu brzegu Zalewu Puckiego i w Rewie, aby zorientować się w możliwościach rozpoczęcia w dniu następnym natarcia na tym kierunku we współdziałaniu z batalionem SS, który miał nacierać szosą Mrzezino-Pierwoszyno.
Działania te spowodowały przeciwdziałanie płk. Dąbka i dowódcy Morskiej Brygady Obrony Narodowej.

11 września ppłk. Brodowski przygotował wzmocnienie obrony Kępy Oksywskiej. Północno-wschodni skraj Kępy odsadził osłabiony III Batalion ON, który miał bronić także Mosty i Rewę, natomiast północno-zachodni skraj 1 Morski Pułk Strzelców. Broniący wcześniej tego odcinka II Batalion Rezerwowy miał bronić kierunku zachodniego z punktem ciężkości Rumia-Suchy Dwór.
Odtworzony V Batalion ON stanowił odwód dowódcy Morskiej Brygady Obrony Narodowej. Stanowiska zostały obsadzone w nocy z 11 na 12 września z powodu niemieckiej aktywności na zachodnim przedpolu Kępy. Tam na pozycje polskie uderzyły 322 pp., II Batalion 48 pp. oraz III Batalion 89 pp.
Natarcie 322 pp. ograniczyło się do ataku jednego batalionu, który uderzył z rejonu płd. Reda na cypel Kazimierz. Został on odparty przez II Batalion Rezerwowy 1 MPS. Nieprzyjaciel poniósł poważne straty i nie był w stanie wznowić natarcia.
Równolegle II Batalion 48 pp. i III Batalion 89 pp. uderzył na słaby polski III Batalion Rezerwowy. Niemieckie oddziały opanowały Rumię i podjęły nieudaną próbę wdarcia się na Kępę Oksywską na wysokości Dębogórza. Stanowiło to poważne zagrożenie dla zachodniego skraju Kępy Oksywskiej.

W dniu tym zwiększyła się także aktywność korpusu Kaupischa na południowym odcinku obrony LOW. Dowództwo korpusu wiedziało, że dopóki Eberhardt z podporządkowaną mu 207 DP nie wyjdzie na skraj Lasu Janowo-Chylonia, dopóty 207 DP nie rozpocznie natarcia na zachodni skraj Kępy Oksywskiej z powodu obecności polskich oddziałów w Janowie.
Dlatego gen. Eberhardt postawił wszystko na jedną kartę. Uzyskał wzmocnienie III Batalionem 368 pp., którym zamknął lukę do I Batalionu 368 pp. w rejonie Starej Piły. Z kolei przerzucając I Batalion 1 Pułku Landespolizei pod Koleczkowo gen. Eberhardt stworzył przeciwwagę dla polskich oddziałów broniących rejonu Łężyce-Rogalewo.
Na odcinek zajmowany przez I i IV Batalion ON uderzyły niemieckie: III Batalion 368 pp., I Batalion 1 Pułku Landespolizei oraz I, II i III Bataliony 374 pp.
W tym czasie w polskiej obronie zarysował się poważny kryzys, ponieważ powstała luka pomiędzy I i IV Batalionem ON. Kiedy oba polskie oddziały zostały czołowo związane przez nieprzyjaciela w lukę tą wszedł I Batalion 1 Pułku Landespolizei, który odrzucił odwodową kompanię IV Batalionu ON i opanował Łężyce. Zagroził w ten sposób odcięciem IV Batalionowi. Sytuację udało się opanować, poprzez związanie walką sił Landespolizei oddziałami kolarzy i krakusów. Dzięki temu dowódca IV Batalionu ON zdołał wycofać swój oddział i zebrać go w rejonie Dęptowa.
Na ten sam batalion Landespolizei uderzyła także jedna kompania I Batalionu ON, która odrzuciła nieprzyjaciela do wsi Łężyce. Ostatecznie w dniu 11 września na południowym odcinku frontu Niemcy opanowali jedynie polanę Łężyce.

Na północ od polany zarysowała się luka nieobsadzona przez polskie oddziały. Płk. Dąbek obawiał się, że nieprzyjaciel opanuje ten teren, co zmusiłoby go do wycofania III Batalionu Rezerwowego z rejonu Zagórze-Janowo. Dlatego postanowił przeprowadzić silne natarcie na polanę Łężyce, które miało wyrzucić z niej nieprzyjaciela.
W natarciu miały wziąć udział I Batalion 2 MPS i IV Batalion ON. Niestety zostało ono źle przygotowane, a ostrzał niemieckiej artylerii rozproszył I Batalion 2 Pułku Morskiego przez co nie był on zdolny do jakichkolwiek działań zaczepnych. W związku z tym osłabiony wcześniejszymi walkami IV Batalion ON nie rozpoczął w ogóle natarcia.
Nieudany kontratak zaniepokoił jednak gen. Eberhardta. Generał nie miał już odwodów i dlatego zażądał od dowództwa korpusu przydzielenia dodatkowych sił. Szef sztabu korpusu wyraził zgodę na dalsze wykorzystywanie w walce III Batalionu 368 pp. oraz przydzielił dwa szwadrony kolarzy z 207 Dywizjonu Rozpoznawczego.
Na dzień 12 września dowództwo korpusu Kaupischa wyznaczyło podległym oddziałom nowe zadania. Wzmocniony pułk Bothmera miał uderzyć z rejonu Mrzezina na północną-wschodnią część Kępy Oksywskiej i przebić się przez Kosakowo do południowego skraju Kępy. Natomiast 207 DP z rejonu Rumi, urzutowana skośnie miała zdobyć zachodnią część Kępy Oksywskiej, a następnie nacierać w kierunku Podgórza. Jeżeli chodzi o grupę Eberhardta miała ona nacierać z rejonu Łężyc do szosy Chylonia-Zagórze. Do realizacji wyznaczonego zadania ppłk. Bothmer mógł użyć 32 Pułku Grenzwache, Batalionu SS "Heimwehr Danzig" i II Dywizjonu 207 pal.

Niemieckie natarcie rozpoczęte rano 12 września rozwijało się pomyślnie, ponieważ osłabiony polski III Batalion ON nie mógł obsadzić całego odcinka do lasu Dębowa Góra, bronionego przez 1 MPS. Dlatego batalion SS osiągnął dość szybko skraj Kępy. Z powodu skutecznego oporu ze strony 1 MPS SS-mani skierowali się w stronę Pierwoszyna. Kiedy słaby kontratak III Batalionu ON nie zatrzymał niemieckiego natarcia, jego dowódca użył części swoich sił oraz przydzielonego przez dowódcę Morskiej Brygady Obrony Narodowej plutonu do kolejnego natarcia na oddziały niemieckie.
W jego wyniku Batalion SS został odrzucony w kierunku załamania drogi Mrzezino-Pierwoszyno i zdziesiątkowany bocznym ogniem 1 MPS. Zmusiło to SS-manów do odwrotu. Odrzucenie SS "Heimwehr Danzig" było poważnym sukcesem polskiej obrony, ale wymusiło osłabienie obsady północno-wschodniego przedpola Kępy.
Wykorzystał to dowódca 32 Pułku Grenzwache ppłk Bothmer który skierował III Batalion swojego pułku do Rewy. Niemiecki oddział bez walki opanował miasto i uderzył na Mosty. W rejonie Mostów i Mechelinek doszło do walk pomiędzy batalionem niemieckim a III Batalionem ON i Batalionem Marynarzy kmdr. Hodyra.
Obie polskie jednostki poniosły w tych walkach poważne straty. Poległ m. in. dowódca batalionu marynarzy. Ostatecznie jednak niemiecki III Batalion 32 Pułku został zatrzymany na południe od Mostów przez ostrzał polskich trałowców i baterii Laskowskiego na Helu.
Tak więc 12 września nieprzyjaciel na północno-wschodnim odcinku uzyskał bezpośredni dostęp do Kępy Oksywskiej. Równolegle 207 DP uderzyła z Rumii na zachodnią część Kępy siłami trzech batalionów w jednym rzucie. Natarcie zostało zatrzymane przez ostrzał z broni ręcznej i maszynowej 1 MPS, II Batalionu Rezerwowego i III Batalionu Rezerwowego oraz ostrzał Morskiego Dywizjonu Artylerii Lekkiej, 1 Morskiego Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej i pociągu pancernego "Smok Kaszubski".



Kępa Oksywska.
Źródło zdjęcia: Internet. Domena publiczna.

Po tych wydarzeniach dowództwo Korpusu Kaupischa podjęło nowe decyzje, dotyczące natarcia na Kępę Oksywską. Postanowiono wycofać bataliony: III 368 pp., III 89 pp. oraz II 48 pp. do Rumi oraz w jego okolice i przy wsparciu bombowców nurkujących zlikwidować zagrożenie ze strony III Batalionu Rezerwowego i pociągu pancernego "Smok Kaszubski".
Główny wysiłek operacyjny został przesunięty na północ, na kierunek Reda-Kazimierz. W natarciu miały wziąć udział w pierwszym rzucie: II Batalion 48 pp. na lewym skrzydle oraz III Batalion 322 pp. na prawym skrzydle. W drugim rzucie miał nacierać II Batalion 322 pp.
W początkowej fazie natarcia gen. Erberhardtowi nie udało się zająć lasu nadleśnictwa Chylonia i wyjść na skraj lasów na odcinku Zagórze-Chylonia. Niewielkie postępy poczynił tylko 374 pp. i 368 pp. na odcinku polana Łężyce-Chwarzyno. Spowodowało to powstanie poważnej luki pomiędzy 207 DP i grupą gen. Eberhardta.
Dowództwo Korpusu Kaupischa zorientowało się, że istnienie tak dużej wyrwy utrudnia prowadzenie natarcia na Kępę Oksywską. Dlatego naciskało gen. Eberhardta, aby zlikwidował tą niedogodność.

Płk. Dąbek szczęśliwym zbiegiem okoliczności dowiedział się o niemieckich planach. Wiedzę tą zawdzięczał zdobytym w rejonie Zagórza przez III Batalion rozkazom bojowym dowódcy 207 DP gen. Tiedemanna. Z dokumentów tych wynikało, że Niemcy 12 września uderzą większością sił na północno-zachodni cypel Kępy Oksywskiej i, że na odcinku w pobliżu Łęźyc i Rogalewa będzie działać tylko niewielka część niemieckich oddziałów.
Dlatego dowódca LOW postanowił 12 września przeprowadzić atak na południowe skrzydło niemieckich oddziałów zaangażowanych w działania przeciwko Kępie Oksywskiej. Uderzenie główne miało wyjść ze wschodniej krawędzi doliny Szmelty i przez dolinę przejść lasem w kierunku Redy. W natarciu tym miał wziąć udział IV Batalion ON, I Batalion ON bez jednej kompanii z przydzieloną kompanią kosynierów oraz I Batalion Rezerwowy. III Batalion miał udzielić wsparcia ogniowego w początkowej fazie operacji, a później jako odwód miał być gotowy do włączenia się do natarcia.
Pomyślnie przeprowadzona operacja miała odciąć oddziały nieprzyjaciela, które prowadziły działania w dolinie pomiędzy Białą Rzeką, Rumią i Kępą Oksywską oraz zniszczyć stanowiska artylerii niemieckiej w rejonie Gniewowa i Redy.
Później nastąpiłoby zniszczenie okrążonych oddziałów niemieckich. Całością sił miał dowodzić płk. Dąbek. Aby związać Niemców w północnej części Rumi miało rozpocząć się także uderzenie V Batalionu ON z Kępy Oksywskiej na północną część Rumi.

W obliczu zagrożenia północnego skraju Kępy płk. Dąbek wahał się pomiędzy przygotowaniami do kontrataku, a zabezpieczeniem Kępy Oksywskiej przed niemieckim atakiem. Poza tym przygotowania do natarcia opóźniał ogień niemieckiej artylerii i naloty niemieckiego lotnictwa.
Dodatkowo ppłk. Sołodowski zmienił plan dowódcy LOW, gdyż skierował IV Batalion ON na Rumię, zamiast wykonać plan płk Dąbka poprzez skierowanie batalionu na Redę. Ppłk. Sołodowski zaangażował się w walkę o obiekt pomocniczy tak mocno, że stracił kontrolę nad działaniami na głównym kierunku natarcia i nie pojawił się w momencie rozpoczęcia natarcia I Batalionu ON.
Niestety ppłk. Sołodowski nie poinformował o tym dowódców poszczególnych batalionów, dlatego też dowódca I Batalionu Rezerwowego rozpoczął natarcie będą przekonany, że obok niego nacierają dwie inne polskie jednostki. Kompanie batalionu uderzyły na pozycje I Batalionu 368 pp. od tyłu. Atak wywołał poważne zamieszanie i doprowadził do rozproszenia niemieckiego oddziału.
Kiedy Niemcy opanowali sytuację na pomoc I Batalionowi 368 pp. przybył dywizyjny batalion pionerów. W wyniku zaskoczenia polski I Batalion Rezerwowy został okrążony i rozbity, a jego dowódca kpt. Chwalimir Pochwałowski poległ. Niemiecki I Batalion 368 pp. ponownie zajął opuszczone stanowiska.
W tym samym czasie trwały ciężkie walki o Rumię pomiędzy polskimi IV i V Batalionami ON oraz niemieckimi III Batalionem 89 pp. i II Batalionem 368 pp. Początkowo polskie natarcie rozwijało się pomyślnie, jednak w wyniku ciężkich walk oddziały polskie poniosły duże straty i musiały się wycofać. V Batalion ON z powodu poważnych strat został zredukowany do jednego plutonu.

Dowódca 207 DP gen. Tiedemann śledząc rozwój sytuacji na przedpolu Kępy poważnie się zaniepokoił. Wysłał więc do rejonu Rumia-Zagórze swoją ostatnią jednostkę odwodową, czyli I Batalion 322 pp. Manewr ten wyeliminował wsparcie dla natarcia popołudniowego na Kępę, które skierowano na Dębową Górę i wioskę Kazimierz.
Broniąca tego rejonu 3 Kompania 1 MPS została przez nieprzyjaciela rozbita. Niemieckie bataliony: II 48 pp. i III 322 pp. zdobyły ostatecznie Kazimierz i cypel Dębowej Góry. Dowódca 1 MPS zdołał jednak odtworzyć linię obrony od załamania drogi Mrzezino-Pierwoszyno i zatrzymał niemieckie natarcie
Próby wyrzucenia Niemców z opanowanych stanowisk zakończyły się niepowodzeniem. W nocy płk. Dąbek przesunął na nową linię obrony 1 MPS I Batalion 2 Morskiego Pułku Strzelców, natomiast nieprzyjaciel zluzował II Batalion 48 pp. II Batalionem 322 pp. Walki z 12 września zakończyły się wypadem I Batalionu ON w kierunku Redy. Przy małych stratach własnych zmusił on I Batalion 368 pp. do wycofania się.
Kompania Kosynierów biorąca udział w natarciu uzbroiła się wtedy znacznie w zdobyczną broń palną. I Batalion ON nie napotykając na opór nieprzyjaciela nacierał dalej na Redę. Dowódca batalionu mjr Zaucha spodziewał się, że spotka się tam z oddziałami polskimi nacierającymi na nieprzyjaciela z Kazimierza.
Nie wiedział niestety, że nie może liczyć na współdziałanie 1 Morskiego Pułku Strzelców. W trakcie marszu I Batalionowi ON udało się zdobyć dokumenty sztabowe gen. Tiedemanna, który wraz ze swoim sztabem wycofał się do Wejherowa.

O północy oddział mjr. Zauchy dotarł w pobliże Redy, gdzie natknął się na niemiecki II Dywizjon 12 Pułku Artylerii ostrzeliwujący Rumię. Dowódca I Batalionu ON postanowił uderzyć na niemiecki oddział i zdobyć działa. Niemcy zaalarmowani jednak pojawieniem się polskiego batalionu zasłonili działa samochodami 207 Dywizjonu Przeciwpancernego. W tej sytuacji dowódca I batalionu ON przerwał natarcie i po otrzymaniu od płk. Dąbka rozkazu odwrotu do Chyloni, skierował swój batalionu w stronę Rumii.
Po niepowodzeniu wypadu I Batalionu ON płk. Dąbek postanowił wycofać wszystkie oddziały LOW na Kępę Oksywską, aby skupić wszystkie siły na wyrzucenie nieprzyjaciela z Kępy zanim się na niej umocni. Poza tym dowódca Lądowej Obrony Wybrzeża chciał uniknąć walk ulicznych w Gdyni, które doprowadziłyby do zniszczeń oraz ofiar wśród cywilnej ludności miasta. Zgodnie z rozkazem, w nocy z 12 na 13 września oraz w ciągu całego 13 września wycofał się na Kępę Oksywską 2 Morski Pułk Strzelców, po rozbrojeniu dział 1 Morski Dywizjon Artylerii Przeciwlotniczej, I Batalion ON, pozostałości IV Batalionu ON, Kosynierzy, żandarmeria, policja i komisarz cywilny Gdyni. Miasta miała pilnować "Straż Obywatelska".
Płk. Dąbek wyraził zgodę na prośbę Kazimierza Rusinka opóźnienia wycofania oddziałów kosynierów z Gdyni o 12 godzin. Czerwoni Kosynierzy wykorzystali ten czas na rozdzielenie ludności cywilnej zapasów żywności, by następnie wycofać się z miasta.

13 września upłynął Korpusowi Kaupischa na obronie opanowanych stanowisk, gdyż w dniu tym dowódca 1 MPS rozpoczął natarcie przeciwko 322 pp., aby wyrzucić go z północno-zachodniego skraju Kępy Oksywskiej zanim się tam umocni. Według planu natarcia 1 Morski Pułk Strzelców miał zdobyć wieś Dębogórze i uderzyć w kierunku Kazimierza oraz równocześnie z I Batalionem 2 MPS na wzgórze 72,9.
Oprócz wymienionych jednostek polskich w natarciu miał wziąć również udział II Batalion Rezerwowy, którego zadaniem miała być osłona lewego skrzydła I Batalionu 2 MPS. Początkowo natarcie polskie osiągnęło duże postępy, gdyż 1 MPS zdobył Dębogórze, a niemiecki 322 pp. rozpoczął odwrót. W trakcie odwrotu niemiecki pułk dostał się pod wzgórzem 72,9 w ogień boczny I Batalionu 2 MPS oraz 1 Morskiego Pułku Strzelców, który zadał Niemcom duże straty. Pod celnym ogniem polskich jednostek niemiecki 322 pp. zdołał jednak przegrupować się uderzyć z boku na I Batalion 2 MPS, który spowodował w szeregach polskiego batalionu duże straty w ludziach.
W tym samym niemal czasie 1 MPS zmusił niemiecki II Batalion 322 pp. do odwrotu z lasu Dębowa Góra. Polski pułk poniósł jednak przy tym tak poważne straty, że nie miał wystarczających sił do opanowania zdobytego terenu. W związku z tym oraz w związku z zagrażającym pułkowi od północy natarciem niemieckiego III Batalionu 322 pp. oraz z rejonu załamania drogi Mrzezino-Pierwoszyno natarciem 32 Pułku Grenzwache, wydano rozkaz o odwrocie.

Tymczasem II Batalion Rezerwowy rozpoczął kontratak na zachodnim skraju lasu Dębogórze. Korzystny dla strony polskiej moment zaskoczenia nieprzyjaciela minął, a użyte siły były zbyt słabe, aby mogły dać powodzenie. Polski oddział został zatrzymany przez niemiecką artylerię i broń maszynową.
Ze względu na słabość sił batalion wycofał się, a niemiecki III batalion 322 pp. podszedł pod wieś Dębogórze. Został pod nią odparty i finalnie wieś pozostała w rękach polskich.
Obie strony poniosły w tych walkach poważne straty. III Batalion 322 pp. stracił swojego dowódcę mjr. Diesta i dowódcę 9 Kompanii, a ze względu na dużą liczbę zabitych i rannych został wycofany z pierwszej linii na tyły i nie wziął już udziału w walkach o Kępę Oksywską.
Po stronie polskiej rozbiciu uległ I Batalion 2 Morskiego Pułku Strzelców, a jego pozostałości rozdysponowano do innych oddziałów. 1 Morski Pułk Strzelców z powodu poniesionych dużych strat i zmęczenia żołnierzy został wycofany do odwodu w celu reorganizacji.
W tym samy czasie, po stronie niemieckiej weszła do akcji grupa Volla składająca się z I i II Batalionów 32 Pułku Greznwache i pododdziałów rozbitego Batalionu SS "Hemiwehr Danzig". Ponieważ 1 MPS wycofał się grupa Volla nie napotykając na opór utworzyła przyczółek na Kępie Oksywskiej i rozpoczęła natarcie na Dębogórze, które zdobyła.
Przeciwko grupie Volla walczył III Batalion Obrony Narodowej, któremu wydano rozkaz odbicia tej miejscowości. Do realizacji tego zadania dowódca polskiego batalionu mógł użyć tylko dwóch kompanii, ponieważ trzecia została już wykorzystana przez dowódcę Morskiej Brygady Obrony Narodowej na innym odcinku. Początkowo uzyskano powodzenie, ale z powodu fatalnej organizacji natarcia i wzajemnego ostrzelania się przez kompanie batalionu, Niemcy odbili Dębogórze, które ponownie obsadzili.

Tymczasem na północno-wschodnim skraju Kępy Oksywskiej walkę z polską obroną podjęła "grupa Giesena" (stworzona z III Batalionu 32 pułku Grenzwache, wzmocnionego dodatkowymi oddziałami pułku). Rejonu tego bronił II Batalion 2 MPS i kompania marynarzy (pozostałość po rozbitym batalionie kmdr. Hodyra). Główne walki toczyły się o Mosty i Mechelinki. Miejsowości te kilkakrotnie przechodziły z rąk do rąk. Działania zakończyły się około północy, kiedy to polski 2 Morski Pułk Strzelców odbił z rąk niemieckich Mechelinki, które następnie utrzymał.
W ten sposób zakończyły się walki na północnym skraju Kępy Oksywkiej. Stronie polskiej nie udało się wyprzeć oddziałów niemieckich z Kępy Oksywkiej i z jej przedpola. Udało się natomiast zadać poważne straty niemieckiemu 322 pp. i grupie von "Giesena ".
W tym czasie płk. Dąbek organizował obronę Kępy Oksywskiej, a Gdynia opuszczona przez polskie oddziały nie została jeszcze obsadzona przez oddziały niemieckie. Do miasta wchodziły tylko na krótki czas polskie patrole z 1 Morskiego Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej.

Równolegle z planami obrony dowódca LOW przygotował natarcie, które miano przeprowadzić w nocy z 13 na 14 września. Do ataku wyznaczono Morską Brygadę Obrony Narodowej, która otrzymała zadanie opanowania wzgórza 72,9, a następnie przeprowadzenie uderzenia na Kazimierz. Osłonę od działań skrzydłowego niemieckiego 32 Pułku Greznwache miał zapewnić 2 MPS. Podporządkowany pułkowi I Batalion ON miał jednocześnie uderzyć na wzgórze 48,0.
W tym samym czasie (13 września) niemieckie pułki Landespolzei rozpoczęły natarcie spychając ubezpieczenia 2 Morskiego Pułku Strzelców. 2 Pułk Landespolizei dotarł do Witomina, by następnie zbliżyć się do Gdyni od wschodu. Bliźniaczy 1 Pułk dotarł do południowego skraju miasta. Rano 14 września oba pułki wkroczyły do Gdyni.
Niemcy wzięli zakładników, aresztowali wszystkich mężczyzn, a Gestapo rozpoczęło wyszukiwanie wśród nich przestępców politycznych, według ułożonych wcześniej list. Gdynia została opanowana przez niemieckie SA, SS, policję, i urzędników niemieckich z Gdańska.
Gen. Eberhardt przeniósł swoją kwaterę do gmachu polskiego magistratu w Gdyni, natomiast gen Kaupisch zainstalował swój sztab w Grand Hotelu w Sopocie. Po opanowaniu Gdyni zgrupowanie gen. Eberhardta miało zabezpieczyć prawą flankę 207 DP i rozpoznać polską obronę, aby znależć jej słabe punkty.



Ostrzał artyleryjski Kępy Oksywskiej z nadbrzeża portu w Gdyni.
Źródło zdjęcia: Internet. Domena publiczna.

Obrona Oksywia.

Plany strony niemieckiej.

Po opanowaniu Gdyni gen. Eberhardt otrzymał zadanie zabezpieczenia prawej flanki 207.DP i rozpoznania obrony polskiej na Kępie Oksywskiej, aby znależć w niej słabe punkty przed natarciem, które zaplanowano na 15 września. W natarciu tym główną rolę miała odgrywać 207 DP wraz z podporządkowanym jej 32 Pułkiem Grenzwache.
Dywizja miała skupić na północno-zachodnim skraju Kępy 322 pp. i II Batalion 48 pp. Oddziały te miały nacierać w dwóch rzutach pomiędzy zachodnim skrajem Kępy, a linią Dębogórze-Suchy Dwór.
Natarcie miał ubezpieczać 368 pp. i "grupa Volla". Ponieważ nie udało się połączyć dwóch izolowanych grup Volla i von Giesena, Niemcy musieli nacierać na Kępę Oksywską w kilku niezależnych zgrupowaniach, co ograniczyło ich możliwości działania i opóźniło złamanie polskiej obrony na Kępie Oksywskiej.

Sytuacja strony polskiej po wycofaniu się na Kępę Oksywską.

Lądowa Obrona Wybrzeża po wycofaniu z Gdyni składała się z: 2 Morskiego Pułku Strzelców, 1 Morskiego Pułku Strzelców (ograniczonego do jednego batalionu), I Batalionu Obrony Narodowej, IV Batalionu Obrony Narodowej i V Batalionu Obrony Narodowej, a także z żołnierzy 1 Morskiego Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej, Czerwonych Kosynierów, szwadronu krakusów, marynarzy, pododdziałów żandarmerii i policji z Gdyni.
Była to mieszanina różnych oddziałów o różnej wartości bojowej, co bardzo utrudniało dowodzenie całością obrony. Oddziały te zostały rozmieszczone przez płk. Dąbka w następujący sposób:
Północno-wschodni odcinek obsadził 2 MPS i I Batalion ON. Większa część tych sił znalazła się w odwodzie dowódcy 2 MPS. Natomiast północo-zachodni odcinek obrony obsadził poważnie osłabiony 1 MPS. Obroną odcinka południowo-zachodniego dowodził dowódca III Batalionu Rezerwowego, któremu podporządkowano kompanię reflektorów i szwadron krakusów. Odcinka południowego broniło zgrupowanie składające się żołnierzy 1 Morskiego Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczych, Czerwonych Kosynierów, marynarzy, żandarmerii i wycofanej z Gdyni Policji. Zgrupowaniem tym dowodził ppłk. Sołodowski. W odwodzie dowódca Lądowej Obrony Wybrzeża zatrzymał IV Batalion ON i batalion złożony z rozbitków. Siły te nie mogły powstrzymać niemieckiego natarcia na Kępę Oksywką.

Walki o Kępę Oksywską.

Po wycofaniu się polskich oddziałów z Gdyni płk. Dąbek postanowił jeszcze raz przeprowadzić kontratak na oddziały niemieckie na północno-zachodnim skraju Kępy. Od południa miał uderzyć na Niemców 1 MPS, a od zachodu batalion stworzony z rozbitków i żołnierzy formacji tyłowych, dowodzony przez por. Sozańskiego.
Początek natarcia wyznaczono na godz 2.00 lub 2.30 w nocy. Ponieważ batalion rozbitków pojawił się na pozycji wyjściowej z kilkugodzinnym opóźnieniem 1 MPS sam uderzył na niemiecki 322 pp. na wzgórzu 72,9.
Zaskoczone oddziały niemieckie wycofały się z zajmowanych pozycji, wkrótce jednak, po opanowaniu zamieszania Niemcy zdołali przygotować się do obrony w lesie Dębowa Góra. Spowodowało to zatrzymanie natarcia 1 MPS. Tymczasem o godz. 5.00 nad ranem improwizowany batalion pojawił się na pozycjach wyjściowych. Por. Sozański poinformował dowódcę I Batalionu ON mjr. Zauchę o wyznaczonym zadaniu.
Mjr. Zaucha z własnej inicjatywy postanowił pomóc por. Sozańskiemu 1 Kompanią I Batalionu ON, dowodzoną przez ppor. Fruczka. Kompania ta miała przedłużyć prawe skrzydło batalionu por. Sozańskiego. Natarcie miało rozpocząć się o godz 6.00. Kiedy płk. Dąbek zorientował się sytuacji postanowił podjąć kolejną próbę wyrzucenia nieprzyjaciela z Kępy Oksywskiej.
< Według planu dowódcy Lądowej Obrony Wybrzeża 1 MPS miał uderzyć na część niemieckiego I Batalionu 322 pp. we wsi Dębogórze. Cały I Batalion 322 pp. przygotowywał się w tym czasie do ostatecznego natarcia na Kępę Oksywską, które miało zakończyć się jej zdobyciem 15 września.

Działania zaczepne płk. Dąbka zmusiły 322 pp. i grupę Volla do przejścia do obrony. Jednocześnie dowództwo korpusu Kaupischa zrezygnowało z rozstrzygającego natarcia na Kępę i skupiło się na przygotowaniach do natarcia w późniejszym terminie. Ściągnięto na północną zachodnią część Kępy 322 pp. i II Batalion 48 pp.
Na północno-wschodnim skraju Kępy ppłk. Bothmer postanowił podjąć kolejną próbę połączenia ze sobą grup von Volla i Giesena, które były rozdzielone przez I Batalion ON. Natarcie na wzgórze 40,2 zostało poprzedzone ostrzałem artyleryjskim oraz lotami niemieckich wodnosamolotów, ostrzeliwujących z karabinów maszynowych stanowiska polskiej piechoty.
W wyniku ostrzału polski oddział broniący wzgórza 40,2 poniósł poważne straty. Po przygotowaniu artyleryjskim grupa Volla przeprowadziła atak na wzgórze 40,2 i rozbiła broniącą się tu 2 kompanię I Batalionu ON. Dalsze postępy grupy Volla zostały wstrzymane przez opór 1 Kompanii I Batalionu ON.
Wcześniejsze wyrzucenie grupy Giesena z Mostów i Mechelinek spowodowało, że pomimo powodzenia grupy Volla ppłk. Bothmer nie wykonał w całości wyznaczonego zadania. Grupie Volla udało się jedynie poważnie zagrozić polskiemu II Batalionowi 2 MPS broniącemu Mostów i Mechelinek.
W tym samym dniu, czyli 15 września Niemcy przygotowywali się także do natarcia na Kępę Oksywską poprzez ostrzał artyleryjski i bombardowanie z powietrza za pomocą bombowców nurkujących. Efektem tego było zniszczenie składnicy amunicyjnej w wąwozie Ostrowskim.



Bombowiec nurkujący Ju-87 Stuka, podczas lotu bojowego.
Źródło zdjęcia: Internet. Domena publiczna.

Za naloty te strona polska wzięła odwet. Po jednym z nich zauważono, że niemieckie bombowce Junkres Ju-87 B lądują na zaimprowizowanym lądowisku w pobliżu Redy na skraju Mostowego Błota. Kiedy niemieckie bombowce wylądowały po zakończeniu jednego z nalotów, 1 bateria Morskiego Dywizjonu Artylerii Lekkiej otworzyła ogień na niemieckie lądowisko. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że nieprzyjaciel poniósł straty spowodowane ostrzałem. Faktem jednak jest, że nie udało się Stukasów wyeliminować z walki.
Stagnację na południowym i zachodnim odcinku obrony LOW płk. Dąbek wykorzystał do wzmocnienia obrony i zorganizowania poszczególnych oddziałów.
Czerwoni Kosynierzy i Krakusi zreorganizowali się i uzupełnili straty. W planach było wystawienie dwóch nowych kompanii kosynierskich. Oprócz tego w rejonie zabudowań "Pagedu" ustawiono dwa stare działka okrętowe zdjęte z ORP "Bałtyk" dla obrony przeciwpancernej. Cztery działka 40 mm z transportu znalezionego w Gdyni miały zapewnić piechocie obronę przeciwlotniczą.
Spieszona załoga 3 baterii 1 Morskiego Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej wykonała w nocy z 15 na 16 września wypad na przedpole. Zaatakowała placówkę 2 Gdańskiego Pułku piechoty w elektrowni. Według niemieckich źródeł Niemcy ponieśli straty w wysokości 10 rannych.

W nocy z 15 na 16 września płk. Dąbek podjął ostatnią próbę wyrzucenia Niemców z Kępy Oksywskiej. Oddziały polskie z rejonu Kosakowa miały uderzyć na nie rozpoznanego nieprzyjaciela, znajdującego się wewnątrz łuku drogi Pierwoszyno-Kazimierz. Natarcie miało dotrzeć do wsi Kazimierz.
Nieprzyjacielem tym była część grupy Volla w sile II i V Batalionów. Natarciem głównym dowodzić miał dowódca I Batalionu ON. Natarcie pomocniczne miało uderzyć z pozycji II Batalionu Rezerwowego na oddziały niemieckie wycofujące się przed głównym natarciem. Za działania na pomocniczym kierunku odpowiedzialny był dowódca Morskiej Brygady ON. Bezpośrednim dowódcą operacji mianowano szefa sztabu Morskiej Brygady ON mjr. Jana Szymanowicza, któremu podporządkowano kompanię z II Batalionu Rezerwowego oraz III Batalion Obrony Narodowej.
Kiedy oddziały polskie ruszyły do natarcia okazało się, że jedyna pozostała po rozbiciu 2 Kompanii I Batalionu ON 1 Kompania pozostała w ostrzeliwanym przez niemiecką artylerię Kosakowie. Zamiast niej w wypadzie wzięła więc udział 2 Kompania IV Batalionu ON.
Dlatego główne zadanie miał wykonać batalion rozbitków por. Sozańskiego, którego liczebność spadła do jednej kompanii. Jego natarcie na wzgórze 40,2 załamało się w silnym ogniu oddziałów grupy Volla. Tymczasem silna obrona niemieckiego II Batalionu 48 pp. zatrzymała atak polskiej kompanii II Batalionu Rezerwowego. Oba natarcia nie powiodły się, ponieważ użyto zbyt małych sił, które nie mogły złamać silnej niemieckiej obrony.

16 września gen. Kaupisch zameldował do dowództwa GA "Północ", że zaatakuje Polaków prawdopodobnie 17 września. Dzień ten upłynął Niemcom na ostrzeliwaniu ogniem nękającym Kępy Oksywskiej. Pancernik Schleswig-Holstein ostrzeliwał tego dnia obszar Oksywia. Efektem tego było spalenie magazynu z 15-dniowym zapasem żywności. Poza tym niemieckie bombowce i wodnosamoloty bombardowały Kępę Oksywską zadając oddziałom LOW poważne straty.
Płk. Dąbek wykorzystał bierność nieprzyjaciela do uporządkowania i uzupełnienia oddziałów oraz wycofania części z nich do odwodu, aby mogły odpocząć i zreorganizować. Krótszy teraz front obrony LOW obsadziły cztery mieszane zgrupowania. Pierwsze z dowódcą 2 MPS w Babim Dole składało się z II Batalionu 2 MPS i 3 Kompanii I Batalionu ON. Zgrupowanie to obsadziło północno-wschodni skraj Kępy (Pierwoszyno, Kossakowo i dwór Stefanowo).
Drugie z dowódcą Morskiej Brygady ON na czele, w Suchym Dworze składało się z II Batalionu Rezerwowego i III Batalionu ON. Zgrupowanie to obsadziło zachodni skraj Kępy Oksywskiej.
3 i 4 zgrupowanie na czele z dowódcą III Batalionu Rezerwowego ppłk. Sołodowskiego obsadziły południowy skraj Kępy. Zgrupowanie to płk. Dąbek starał się wzmocnić wysyłając uzupełnienia z oddziałów tyłowych, rozbitków i dekowników. 16 września w odwodzie LOW znalazł się 1 Morski Pułk Strzelców. W odwodzie dowódcy 2 MPS w Babim Dole znalazł się I Batalion ON, natomiast w odwodzie Morskiej Brygady ON IV Batalion ON.

Ponieważ grupa Volla utrzymała wzgórze 40,2 II Batalion 2 MPS został na rozkaz dowódcy pułku wycofany z Mostów i Mechelinek, by następnie obsadzić wzgórza na północ od Kosakowa i Pierwoszyna. Wykorzystując ten fakt grupa Giesena rozpoczęła natarcie i szybko zajęła stanowiska na północ od Kosakowa i Pierwoszyna, uzyskując łączność z grupą von Volla.
W ten sposób ppłk. Bothmer stworzył jednolity front na północnym-wschodnim skraju Kępy. Poza tymi działaniami Niemcy ograniczyli swoje manewry do niewielkiego ataku 1 Kompanii 2 Gdańskiego Pułku Piechoty, który miał oczyścić teren pomiędzy elektrownią i Kępą Oksywską.
17 września gen. Kaupisch nie był jeszcze całkowicie gotowy do rozpoczęcia ostatecznego natarcia na Kępę Oksywką. Odłożył więc atak na dzień następny. Zamierzał wcześniej wyczerpać fizycznie i psychicznie obrońców poprzez ostrzał artyleryjski, bombardowanie i zrzucanie ulotek propagandowych. Efektem tego były dezercje żołnierzy z niektórych oddziałów.
Poza tymi działaniami nieprzyjaciel podjął próbę rozpoznania polskich stanowisk przed głównym uderzeniem. W godzinach popołudniowych Niemcy rozpoczęli ostrzał artyleryjski polskich pozycji w lesie po obu stronach drogi Rumia-Suchy Dwór oraz na wzgórzu 14,4. Broniący tego odcinka II Batalion Rezerwowy poniósł od niemieckiego ostrzału artyleryjskiego poważne straty.
Po przygotowaniu artyleryjskim na pozycje batalionu ruszyło niemieckie natarcie. Od północy uderzył II Batalion 48 pp., a od zachodu, z Rumi III Batalion 368 pp. Dotkliwy ostrzał artylerii niemieckiej i zbieżne natarcie dwóch niemieckich batalionów sprawiło, że większość żołnierzy II Batalionu Rezerwowego, po krótkiej walce poddała się. Jedynie garstka żołnierzy wraz z oficerami wycofała się do Suchego Dworu.
Wydarzenia te zmusiły dowódcę Morskiej Brygady ON do przeniesienia swojego stanowiska dowodzenia z Suchego Dworu do lasu. W tym samym czasie opuszczone stanowiska II Batalionu Rezerwowego obsadził niemiecki III Batalion 368 pp.

W tym samym czasie na innych odcinkach obrony LOW panował względny spokój. Czas ten został wykorzystany do zluzowania przez wzmocniony kompanią ochotników I Batalion ON jednej z kompanii 2 MPS w Kosakowie. Po stronie niemieckiej z grupy Volla wydzielono grupę mjr. Holtza. Na południowym odcinku frontu gen Eberhardt meldował o zaprzestaniu działań zgrupowania ppłk. Sołdowskiego.
Załamany rozbiciem II Batalionu Rezerwowego płk. Dąbek wydał 1 MPS rozkaz przejścia do Suchego Dworu i odzyskania kontratakiem utraconych pozycji. Natarcie od północy osłonić miał III Batalion ON oraz oddziały rozmieszczone w Suchym Dworze i pod wsią Dębogórze, którą miano przejąć od dowódcy Morskiej Brygady Obrony Narodowej.
Kiedy 1 Morski Pułk Strzelców dotarł do Suchego Dworu nie znalazł mających się tam znajdować oddziałów, a jego dowódca ppłk. Pruszkowski nie mógł odszukać dowódcy Morskiej Brygady ON. W tej sytuacji postanowił rozpoznać ugrupowanie nieprzyjaciela, nawiązać styczność z sąsiadami i rozpocząć natarcie nocą z 17 na 18 września.
Celem ataku miało być wzgórze 14,4. 1 Morski Pułk Strzelców miał rozpocząć na nie natarcie osłaniany przez III Batalion ON oraz III Batalion Rezerwowy, który ostatecznie nie wziął udziału w operacji.
1 MPS nie rozpoznając niemieckich stanowisk rozpoczął natarcie na niemiecki III Batalion 368 pp. W tym samym czasie na polski pułk uderzył od północy prawdopodobnie II Batalion 48 pp. Wskutek tego 1 Morski Pułk Strzelców poniósł poważne straty i musiał wycofać się do rejonu Suchego Dworu i tam zorganizować obronę.
Niepowodzenie polskiego natarcia umożliwiło Niemcom otworzenie drogi na Suchy Dwór i stworzenie zagrożenia III Batalionowi ON. W związku z tym III Batalion ON wzmocniono 2 Kompanią Kosynierów.

Data generalnego szturmu została wyznaczona przez gen Kaupischa na 19 września. Niemcy prowadzili przygotowania do akcji poprzez ostrzał z dział, bombardowanie z powietrza i ostrzał z dział pancernika Schleswig-Holstein. Łatwe opanowanie przez Niemców wzgórza 14,4 spowodowało, że gen. Kaupisch postanowił kontynuować w tym dniu działania zaczepne, aby uniemożliwić dowódcy LOW opanowanie sytuacji.
Natarcie miała rozpocząć 207 DP oraz grupa Eberhardta. Postępy nieprzyjaciela sprawiły, że I Batalion ON pomimo odparcia wszystkich niemieckich ataków mógł zostać okrążony przez nieprzyjaciela. Największe postępy poczyniła 207 DP.
Dowódca dywizji gen. Tiedemann za pomocą 322 pp. i podporządkowanemu mu II Batalionowi 48 pp., dążył do rozszerzenia swojego stanu posiadania w północno-zachodniej części Kępy Oksywskiej. Generał starał się także o przerzucenie na Kępę na odcinku wzgórze 14,4-Dobki części 368 pp. Płk. Dąbek mógł przeciwstawić tym siłom III Batalion ON, 1 Morski Pułk Strzelców i IV Batalion ON.
Poważne zagrożenie stwarzały tego dnia także działania 322 i 368 pp. I Batalion 322 pp. uderzył bowiem z Dębogórza na Kosakowo. Natarcie to zostało powstrzymane przez I Batalion ON. Na południe od Kosakowa niemiecki II Batalion 48 pp. uderzył na słaby i odcięty od pozostałych polskich oddziałów III Batalion ON, który po krótkiej walce poddał się Niemcom.
Po rozbiciu III Batalionu niemiecki batalion uderzył na IV Batalion ON, który poniósł poważne straty od ostrzału niemieckiej artylerii. Nie był więc w stanie powstrzymać niemieckiego natarcia. IV Batalion ON został odrzucony przez nieprzyjaciela na wschód od drogi Kosakowo-Pogórze. Po odrzuceniu polskiego IV Batalionu ON II Batalion 48 pp. nie nacierał dalej na polskie oddziały.

W tym samym czasie poważne zagrożenie pojawiło się także na południowo-zachodniej części Kępy Oksywskiej. Gen. Tiedemannowi udało się przerzucić w ten rejon cały 368 pp. Pułk ten poprzez opanowanie Suchego Dworu i po zagrożeniu dwustronnym oskrzydleniem 1 MPS i III Batalionu Rezerwowego zmusił oba polskie oddziały do odwrotu do Pogórza. W ten sposób 18 września 207 DP opanowała zachodnią część Kępy Oksywskiej i zepchnęła oddziały polskie na linię Kosakowo-Obłuże.
Sytuację komplikowało uderzenie od południa 2 Pułku Landespolizei, który zaatakował pozycje zgrupowania ppłk. Sołodowskiego. Dowodzący południowym odcinkiem obrony ppłk. Sołodowski starał się twardą obroną i kontratakami powstrzymać niemieckie natarcie.
Ponieważ podlegające mu oddziały stanowiły niejednolitą zbieraninę ppłk. Sołodowski nie mógł przeprowadzić poważniejszych kontrataków. W trakcie działań zaczepnych niemiecki II Batalion 2 Pułku Landespolizei zdobył wzgórze 63,2 gdzie złamał opór mieszanych oddziałów polskich, składających się z marynarzy i Czerwonych Kosynierów.
Próbując ratować sytuację południowego odcinka obrony i aby pomóc ppłk. Sołodowskiemu, toczącemu ciężkie walki o radiostację i wzgórze 63,2, dowódca LOW postanowił zorganizować kontratak swojego odwodu, składającego się z dwóch kompanii zebranych z rozbitków.
Obie kompanie dowodzone przez ppłk. Brodowskiego miały wyrzucić nieprzyjaciela z koloni Obłuże i wyjść na flankę II Batalionu 2 Pułku Landespolizei nacierającego na Oksywie. Natarcie miało rozpocząć się o godz 16. Ostrzał artylerii rozproszył częściowo obie kompanie. Pozostała część żołnierzy podjęła próbę kontrataku, który po początkowym niewielkim powodzeniu załamał się. Ostatecznie oddziały polskie wycofały się, a oddziały niemieckie przerwały natarcie.

W nocy z 18 na 19 września płk. Dąbek podjął ostatnią próbę przeciwnatarcia. Prawdopodobnie zamierzał on rozbić i odrzucić siły nieprzyjaciela na środkowym odcinku frontu, aby odebrać 207 DP pozycje wyjściowe i poprawić sytuację zgrupowania ppłk. Sołodowskiego, które było zagrożone odcięciem od pozostałych sił LOW.
Według planu III Batalion 2 MPS utworzony z rozbitków miał w nocy uderzyć na Niemców, znajdujących się na zachód od Młyna Kaina, rozbić go, opanować Suchy Dwór i uderzyć od tyłu na batalion niemiecki obsadzający Pogórze. Zadanie to było niewykonalne, ponieważ nieprzyjaciel miał dużą przewagę nad polskim oddziałem. Rozpoczęte w nocy natarcie załamało się w ogniu niemieckiej artylerii i broni maszynowej.
III Batalion 2 MPS poniósł poważne straty i musiał się wycofać. Wówczas płk. Dąbek przydzielił dodatkową kompanię i wydał rozkaz powtórzenia natarcia. Także i to natarcie załamało się, ponieważ skończyła się amunicja i polska artyleria nie mogła udzielić nacierającemu III Batalionowi odpowiedniego wsparcia ogniowego.

Do uderzenia w dniu 19 września Niemcy przygotowali się bardzo starannie. Korpus gen Kaupischa miał atakować oddziały polskie od zachodu, a Kriegsmarine od wschodu. W dniu tym główne zadanie miała realizować 207 DP i 2 Pułk Gdański. Wobec braku odwodów, wsparcia artylerii, amunicji i łączności płk. Dąbek utracił wpływ na przebieg walki na Kępie Oksywskiej. Poza tym polska obrona została rozbita na odizolowane od siebie ogniska oporu.
Na środkowym i północnym odcinku obrony LOW II Batalion 2 MPS, I Batalion ON, improwizowany batalion kpt. Korywgi i 1 MPS pomimo dużego nacisku utrzymały się do godz. 12-13, oddając nieprzyjacielowi niewielki teren. W tym samym czasie na odcinku południowym wysunięty na wschód od starego Obłuża III Batalion Rezerwowy związany został czołowo przez III Batalion 368 pp. i oskrzydlony od południa przez I Batalion 368 pp., za którym nacierał w drugim rzucie I Batalion 374 pp.
Siły te uderzyły na Stare Obłuże, które było bronione przez resztki oddziałów saperów, marynarzy i ochotników. W trakcie walk niemiecki I Batalion 368 pp. odciął III Batalionowi Rezerwy drogę odwrotu na Stare Obłuże. Batalion bronił się do godz. 10.
Oddziały broniące Starego Obłuża dowodzone przez ppłk. Sołodowskiego musiały odpierać natarcie I Batalionu 368 pp. i I Batalionu 2 pułku Landespolizei. W walce zginął ppłk. Sołodowski, a resztki obsady wsi rozproszyły się lub poddały się.
Tym samym III Batalion 368 pp. zajął Stare Obłuże i wraz z 2 Pułkiem Landespolizei, nie napotykając na opór polskich oddziałów dotarł do morza, odcinając załogę Oksywia od pozostałych sił LOW. Opór stawiła tylko grupa dowódcy 1 Morskiego Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej, marynarzy i ochotników w rejonie "Pagedu".

Zatrzymanie natarcia II Batalionu 2 pułku Landespolizei przez oddziały polskie odcięte w rejonie Koszar Marynarki i Wsi Oksywie, a składające się z marynarzy,ochotników i pododdziałów policji zmusiło gen. Eberhardta do użycia całej posiadanej artylerii do ostrzału wsi Oksywie.
W tym samym czasie Niemcy siłami I i III Batalionów 2 Pułku Landespolizei mieli uderzyć na polską obronę od tyłu kiedy była ona wiązana czołowo przez II Batalion tego samego pułku. Obrona polska w tym miejscu była bardzo twarda i pomimo ostrzału niemieckiej artylerii walki przeciągnęły się do godz 16-17. Zakończyły się kapitulacją obsady Koszar na rozkaz dowodzącego obroną w tym rejonie ppłk. Wężyka. Po południu rozstrzygnęły się losy trzonu sił Lądowej Obrony Wybrzeża.
1 MPS zajmował ostatnią pozycję obronną składającą się z trzech punktów oporu rozmieszczonych półkolem w stosunku do drogi Stare Obłuże-Folwark Nowe Obłuże. Pierwsze natarcie rozpoczęte o godz 11 przez II oraz III Bataliony 368 pp. na pozycje 1 MPS zostało odparte. Nie funkcjonowała łączność, a zorganizowane dowodzenie przestało istnieć.
Wobec zaciętego oporu Niemcy obeszli oba skrzydła pułku zajmując folwark Nowe Obłuże i stanowiska artylerii pułkowej. W tym samym czasie ppłk. Pruszkowski po otrzymaniu meldunku o zajęciu przez wroga folwarku Nowe Obłuże polecił zniszczyć mapy, dokumenty i broń. Po zniszczeniu dokumentacji pozostałości 1 MPS poddały się. Niemcy ustawili część wziętych do niewoli jeńców w dwuszeregu i chcieli rozstrzelać co trzeciego. Kiedy zauważył to ppłk. Pruszkowski podszedł do dowódcy 207 DP gen. Tiedemanna i wyjaśnił mu, że nie do wszystkich żołnierzy dotarł jego rozkaz o zaprzestaniu walki. Po tej rozmowie niemiecki generał nakazał przerwać dalszą akcję represyjną.

W tym samym czasie, kiedy 1 MPS odpierał niemieckie natarcie I Batalion 322 pp. i I Batalion 48 pp. rozbił I Batalion ON i wszedł na tyły 2 Morskiego Pułku Strzelców, odpierającego ataki 32 Pułku Grenzwache. Część żołnierzy 2 Morskiego Pułku Strzelców poddała się, a część wycofała się w stronę brzegu morskiego, gdzie broniła się jeszcze do godz 16.
Po rozbiciu 2 Morskiego Pułku Strzelców niemiecki I Batalion 322 pp. i I Batalion 48 pp. nacierały w stronę kwatery dowódcy LOW w Babim Dole. Walkę z nimi podjął pluton kolarzy oraz oficerowie sztabu Lądowej Obrony Wybrzeża. Podczas niemieckiego natarcia płk Dąbek zastrzelił się z pistoletu, nie chcąc dostać się do niemieckiej niewoli. W tym samym czasie walki ustały, a większość obrońców Kępy Oksywskiej zginęła lub dostała się do niewoli. Jedynie garstka obrońców przedostała się na Hel gdzie walczyła do kapitulacji półwyspu w dniu 2 października 1939 roku.



Obrońcy Kępy Oksywskiej wzięci do niewoli, pod strażą niemieckich żołnierzy.
Źródło zdjęcia: Internet. Domena publiczna.

Po śmierci płk. Dąbka w jarze nadmorskim walka ucichła. Podpułkownik Ignacy Szpunar zebrał oficerów i powiedział im, że obecnie jest najstarszym dowódcą oraz postawił ostatnią wolę płk. St. Dąbka do wspólnej, a nie własnej decyzji. Major Szerwiński wówczas powiedział:

"Jeśli zdecydujecie, że mamy bić się dalej, będę razem z wami walczył, dopóki nie zginę. Śmierci się nie boję i jestem na nią gotowy. Uważam jednak, że takie zakończenie nie dałoby żadnego pożytku i nie miałoby sensu. Przyjdzie jeszcze taki czas, że nasze życie i krew będą potrzebne i będziemy je mogli oddać ojczyźnie z o wiele większym pożytkiem aniżeli tu, dzisiaj".

Tak zdecydowano zakończyć walkę. Wysłano parlamentariuszy: por. Pernaka i ppor. Michalika. Po upływie około pół godziny z Pernakiem przyszedł niemiecki podporucznik i wyraził zgodę, żeby ostatni obrońcy wyszli z bronią w ręku i że ją od nich przyjmie na polanie.
Wyszli kolejno, od najstarszego stopniem po najmłodszego. Niemcy usilnie szukali polskiego dowódcy. W rozmowie z gen. majorem Karlem von Tiedemanem, dowódcą 207. DP, ten ostatni wyraził Szpunarowi uznanie dla dzielności i męstwa polskich żołnierzy. Przyznał, w dowód uznania, prawo noszenia dowódcy białej broni jako widomego znaku. Niemcy zezwolili ma pogrzeb dowódcy.

Oficer sztabowy 207. DP kpt. Hubert Rechlin napisał: Nieprzyjacielski dowódca, który stawiał opór aż do ostatniego żołnierza, odbiera sobie życie. Od razu na miejscu zostaje on w asyście około dwudziestu polskich i czterech niemieckich oficerów złożony w ziemi, dla której tak dzielnie walczył.

Według licznych źródeł historycznych w Obronie Kępy Oksywskiej i Gdyni zginęło ponad 1 000 Polaków, a 2 000 odniosło rany. Według oficjalnych zestawień niemieckich straty Wehrmachtu i SS wyniosły 874 zabitych i 1 232 rannych. Świadczy to o zaciętości walk i skuteczności oraz determinacji polskiej obrony. Faktem jest też, że Obrona Gdyni i Oksywia była jedyną bitwą Wojny Obronnej 1939 r., w której straty niemieckie były porównywalne do strat strony polskiej.



Bibliografia:

Dziennik Działań Bojowych Pancernika Schleswig-Holstein. 8.09-2.10.1939 r. Opracowanie i tłumaczenie Jacek Żebrowski. Toruń 1999.
Gdynia 1939. Relacje uczestników walk lądowych. Wstęp-wybór-komentarze, w tym: A. Rzepniewski. Gdańsk 1979.
Kępa Oksywska 1939. Relacje uczestników walk lądowych. Wstęp-wybór-komentarze, w tym: A. Rzepniewski. Gdańsk 1985.
Moczulski L. "Wojna Polska 1939". Warszawa 2009.
Mizejewski C. "Czerwoni Kosynierzy Gdyńscy". Gdańsk 2010.
Pertek J. "Wielkie dni małej floty". Poznań 1987.
Piwnicki Grzegorz "Polski Wrzesień 1939 w Gdyni". Gdynia 2009.
Rzepniewski A. "Obrona wybrzeża w 1939 roku". Warszawa 1970.




powrót do strony głównej

© copyright 2006, Szymon Waraksa, Radosław Butryński "Butryk"
Design by Scypion.