Numer ISSN: 2082-7431



Admirał Isoroku Yamamoto, oficjalny portret z 1943 r.
(malarz Shugaku Homma). Fot. US Navy

Urodził się 4 kwietnia 1884 r. jako Isoroku Takano.
W 1901 r. wstąpił do Cesarskiej Marynarki Wojennej. Podczas nauki w Akademii Marynarki Etajima specjalizował się w dziedzinie artylerii morskiej. 14 listopada 1904 r. uzyskał 7 lokatę na roku (spośród 191 promowanych).

Pierwszy przydział otrzymał na jednostkę "Karasaki Maru", a kolejny na krążownik pancerny "Nisshin" (3 stycznia 1905 r.).
Na jego pokładzie wziął udział w bitwie z flotą rosyjską pod Cuszimą 26 maja 1905 r. Został wtedy ranny w udo i lewą rękę (stracił dwa palce). Wojnę zakończył w stopniu podporucznika (mianowany 31 sierpnia 1905 r.).

W 1905 r. uczęszczał do Szkoły Artylerii w Yokosuka. W 1907 r. ukończył podstawowy kurs broni torpedowej. Służąc na krążowniku pancernym "Aso", w 1909 r. po raz pierwszy odwiedził Stany Zjednoczone.
W 1912 r. odbył zaawansowany kurs dla oficerów artylerii i został instruktorem w Szkole Artylerii.
W 1913 r. wstąpił do Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej w Tsukiji, którą ukończył z wyróżnieniem w 1916 r. W tym samym roku został adoptowany przez ród Yamamoto i zmienił nazwisko.

31 sierpnia 1918 r. wyjechał do USA, gdzie podjął naukę na Uniwersytecie Harvard (studiował język angielski i przemysł paliw płynnych). Ze Stanów Zjednoczonych wrócił (wezwano go do Japonii 10 sierpnia 1921 r.) jako entuzjasta lotnictwa (którego siłę dostrzegał już wcześniej - w 1915 r. miał stwierdzić, iż "Najważniejszym okrętem w przyszłości będzie lotniskowiec").

Od 1 grudnia 1921 r. do 20 czerwca 1923 r. wykładał w Akademii Marynarki. Następnie po raz kolejny opuścił Japonię (na 9 miesięcy) jako członek delegacji sił zbrojnych, która pod kierownictwem admirała Kenji Ide odwiedziła Wielką Brytanię, Europę i Stany Zjednoczone.
W czerwcu 1923 r. powierzono mu dowództwo pancernika obrony wybrzeża "Fuji"(w stopniu już komandora - mianowany 1 grudnia 1923 roku). 1 września 1924 r. został skierowany do Korpusu Lotniczego Kasumigaura - głównego ośrodka szkoleniowego japońskiego lotnictwa morskiego. 7 stycznia 1925 r. mianowano go szefem szkolenia Kasumigaura Kokutai.

Od 1 grudnia 1925 r. do 15 listopada 1927 r. był attaché morskim przy ambasadzie Japonii w Waszyngtonie.
Podczas pobytu w USA pilnie śledził rozwój aeronautyki w tym kraju. Duże zainteresowanie wzbudzało w Yamamoto zwłaszcza amerykańskie lotnictwo pokładowe.

Wrócił do Japonii wiosną 1928 r. 20 sierpnia 1928 r. otrzymał dowództwo lekkiego krążownika "Isuzu", a 8 października 1928 r. - lotniskowca "Akagi". W tym czasie był już entuzjastą lotnictwa pokładowego, coraz silniej utwierdzającym się w przekonaniu, iż przyszłe konflikty morskie będą rozstrzygane za sprawą masowego użycia samolotów, a nie przez wielkie działa pancerników.
12 listopada 1929 r. włączono go w skład japońskiej delegacji (z adm. Seizo Sakonji na czele na Londyńską Konferencję Morską.

30 listopada 1929 r. otrzymał awans na kontradmirała. Wróciwszy do kraju, w grudniu 1930 r. został zwierzchnikiem Wydziału Technicznego Departamentu Aeronautyki. Wśród nowatorskich idei, które zaczął wcielać w życie na tym stanowisku, był rozwój bazowego samolotu bombowo-torpedowego o dalekim zasięgu oraz koncepcja pokładowego samolotu myśliwskiego, który byłby w stanie dorównać swymi osiągami myśliwcom bazującym na lądzie.
3 października 1933 r. objął dowództwo 1 Dywizjonu Lotniskowców ("Akagi" i "Kaga").
Wiosną 1934 wszedł w skład Komitetu Specjalnego do Spraw Rozbrojenia.

16 października 1934 r. przybył do Wielkiej Brytanii jako przewodniczący japońskiej delegacji na II Londyńską Konferencję Morską. Swoją misję widział jasno, oświadczając dziennikarzom jeszcze przed rozpoczęciem obrad: "Japonia nie może nadal podlegać ograniczeniom proporcji morskich sił zbrojnych. Nie ma możliwości kompromisu ze strony mojego Rządu w tym punkcie". Japonia, wobec nieprzychylnego potraktowania jej postulatów zmierzających do uzyskania parytetu w potencjale flot z USA i Wielką Brytanią, wycofała się z konferencji. Yamamoto, nominowany do stopnia wiceadmirała 15 listopada 1934 r., drogą przez Berlin i Moskwę wrócił do Japonii 12 lutego 1935 r.

W 1935 r. został szefem Departamentu Aeronautyki Marynarki Wojennej. Na tym stanowisku nie omieszkał powrócić do polityki wdrażanej przezeń, kiedy stał na czele Wydziału Technicznego. Za jego kadencji skierowano do produkcji seryjnej nowoczesny, bazowy samolot bombowo-torpedowy Mitsubishi G3M oraz opracowano założenia konstrukcyjne jeszcze nowocześniejszego następcy tej maszyny, czyli Mitsubishi G4M.
W grudniu 1936 r. wszedł w skład rządu jako wiceminister marynarki (przy ministrze adm. Osami Nagano).
Yamamoto nad wyraz krytycznie odnosił się do koncepcji budowy najpotężniejszych w świecie pancerników typu "Yamato", uważając iż wobec wzrostu możliwości lotnictwa jednostki tej klasy stały się anachronizmem. "Te pancerniki tak przydadzą się Japonii w nowoczesnej walce jak miecze samurajskie" - powiedział. Pomimo jego sprzeciwu do budowy tych okrętów przystąpiono i pochłonęła ona niewspółmiernie wielką część mocy produkcyjnych japońskiego przemysłu stoczniowego. Dopiero historia oddała Yamamoto sprawiedliwość. Obydwa olbrzymy, "Yamato" i "Musashi", legły na dnie zatopione właśnie przez samoloty, nie dokonawszy wcześniej niczego nadzwyczajnego i dowodząc w ten gorzki sposób racji nieżyjącego już wówczas admirała.

Wojna w Chinach, rozpoczęta w 1937 r. incydentem sprowokowanym przez Cesarską Armię, budziła poważny niepokój Yamamoto. Po zatopieniu przez japońskie samoloty amerykańskiej kanonierki "Panay" (12 grudnia 1937 r.) Yamamoto osobiście wyraził ubolewanie wobec ambasadora USA Josepha Grewa. Stał się obiektem nienawiści skrajnie nastawionych zwolenników japońskiej ekspansji. Opuścił rząd, otrzymawszy stanowisko Głównodowodzącego Połączonej Floty (30 sierpnia 1939 r.).
Nieomal z dniem, gdy podniósł swą flagę na pancerniku "Nagato", dla floty rozpoczął się okres nadzwyczaj intensywnego szkolenia, którego program oprócz "klasycznych" przygotowań do decydującej bitwy artyleryjsko-torpedowej, obejmował nadzwyczaj szerokie zastosowanie lotnictwa, w szczególności torpedowego.
Yamamoto sceptycznie zapatrywał się na zacieśnianie przez Japonię stosunków z państwami Osi. Podpisanie w Berlinie Paktu Trójstronnego z Niemcami i Włochami (27 września 1940 r.) przyjął z nieukrywaną niechęcią (podobnie jak większość wyższych oficerów Cesarskiej Marynarki). Jego zdaniem flota nie była należycie przygotowana do konfliktu z USA, ku któremu coraz bardziej nieuchronnie zmierzała japońska polityka zagraniczna.
Poproszony przez premiera, księcia Fumimaro Konoye, o ocenę japońskich szans w wojnie z Zachodem, odparł: "Będę walczył jak szalony przez pierwszych 6-12 miesięcy wojny przeciw USA i Anglii. Osiągnę nieprzerwane pasmo sukcesów. Muszę jednak powiedzieć panu, że jeśli wojna przedłuży się do 2-3 lat, to nie mam pewności co do naszego ostatecznego zwycięstwa".

15 listopada 1940 r. Yamamoto został awansowany na admirała. W ciągu najbliższego roku okazało się, jak bardzo płonne były jego nadzieje na uniknięcie wojny ze Stanami Zjednoczonymi. Jesienią 1941 r. zapadły decyzje o rozpoczęciu działań wojennych. Do tego czasu dla Yamamoto było już zupełnie jasne, że jedyną szansę na zwycięstwo Japonii stanowi nokautujący przeciwnika cios, zadany z zaskoczenia na samym początku wojny. Admirał doszedł do wniosku, że "byłby możliwy atak powietrzny na Pearl Harbor".
Koncepcja ta, w myśl której amerykańska Flota Pacyfiku miała zostać zniszczona w swoim własnym porcie na Hawajach, odległym o tysiące mil od Japonii, przez samoloty startujące z lotniskowców, zakiełkowała jeszcze w latach 20. i wykrystalizowała się z początkiem lat 40. Z punktu widzenia wielu japońskich wojskowych była tyleż rewolucyjna, co szokująca, skrajnie ryzykowna i wręcz nie do przyjęcia.
By ją przeforsować, Yamamoto zagroził nawet własną dymisją, uzyskując ostatecznie jej akceptację (10 października 1941 r.). Raz już przyjąwszy do wiadomości, iż wojna jest nieunikniona, admirał zaangażował cały swój autorytet, energię i zdolności w planowanie operacji hawajskiej ("Operacji Z") oraz przygotowania do jej przeprowadzenia. W jego przekonaniu atak na Pearl Harbor mógł stanowić klucz do zwycięstwa Japonii.

5 listopada 1941 r. Cesarska Kwatera Główna zarządziła bezpośrednie przygotowania do wojny ze Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią i Holandią. Wydany tego samego dnia przez Yamamoto Rozkaz Operacyjny Nr 1 dla Połączonej Floty, formułujący strategię działań przeciw Hawajom, Filipinom, Malajom i Indiom Holenderskim, tchnął zdecydowaniem i pewnością siebie:
"Na wschodzie amerykańska flota zostanie zniszczona. Amerykańskie linie operacyjne i zaopatrzeniowe na Daleki Wschód zostaną zerwane. Nieprzyjacielskie siły zostaną przechwycone i zniszczone. Zwycięstwa zostaną wykorzystane dla załamania u nieprzyjaciela woli walki". A przecież Yamamoto przez cały czas zdawał sobie sprawę z potęgi militarnej i przemysłowej USA. Jego słynne oświadczenie: "Nie wystarczy, że zdobędziemy Guam lub Filipiny, czy nawet Hawaje i San Francisco. Musimy pomaszerować na Waszyngton i podpisać traktat pokojowy w Białym Domu" należy rozumieć w odpowiednim kontekście. Słowa te nie były buńczuczną pogróżką pod adresem Ameryki, lecz ostrzeżeniem dla japońskich polityków przed rozpoczynaniem wojny. Admirał pragnął jej uniknąć do samego właściwie końca. Rozkazy dla zespołu lotniskowców, który 26 listopada 1941 r. wyruszył w stronę Hawajów przewidywały, że operacja może zostać w każdej chwili przerwana.

7 grudnia 1941 r. (8 grudnia wg czasu japońskiego) samoloty startujące z 6 lotniskowców Sił Uderzeniowych ("Kido Butai") zaatakowały Pearl Harbor. Spośród 8 obecnych tam pancerników 3 osiadły na dnie portu, 1 wywrócił się, 1 eksplodował, a 3 odniosły uszkodzenia. Zniszczono, w ogromnej większości na ziemi, około 200 amerykańskich samolotów. Zagłady uniknęły natomiast lotniskowce floty Pacyfiku, które podczas nalotu znajdowały się w morzu.
Atak na Pearl Harbor miał nastąpić z zaskoczenia, lecz pragnieniem Yamamoto było, by nastąpił on z zachowaniem międzynarodowych form dyplomatycznych (wypowiedzenie wojny miało nastąpić na 30 minut przed atakiem). Toteż wielkie było jego oburzenie, gdy w wyniku nieudolności personelu japońskiej ambasady w Waszyngtonie, akt wypowiedzenia wojny został wręczony w blisko godzinę po tym, jak na Pearl Harbor spadły pierwsze bomby. "Podstępny atak" japoński wywołał furię zarówno w amerykańskim rządzie, jak i w społeczeństwie.
Wprawdzie nie ma pewności, czy po ataku na Pearl Harbor Yamamoto wypowiedział słynne, przypisywane mu słowa: "Obawiam się, że wszystko czego dokonaliśmy, to obudzenie śpiącego olbrzyma i napełnienie go straszliwą determinacją", ale wydają się one doskonale odzwierciedlać jego odczucia. Mimo to pierwsze miesiące wojny przyniosły Japonii przepowiedziane przez Yamamoto pasmo sukcesów.

10 grudnia japońskie samoloty bombowo-torpedowe (których stworzenie Yamamoto z zapałem ongiś promował) zatopiły na Morzu Południowochińskim brytyjskie pancerniki "Prince of Wales" i "Repulse". Plan podboju Filipin, Malajów i Indii Holenderskich wykonano w czasie krótszym niż zakładano.
Pierwszym wstrząsem był dla Yamamoto niespodziewany nalot na Tokio amerykańskich samolotów B-25, które 18 kwietnia 1942 r. wystartowały z lotniskowca USS "Hornet". Kolejne rozczarowanie przyniosła admirałowi bitwa na Morzu Koralowym w maju 1942 r. W wyniku starcia z amerykańskimi lotniskowcami odwołano operację inwazji Port Moresby, ważnej bazy na Nowej Gwinei. Furia Yamamoto była tym większa, że mimo zatopienia przez japońskie samoloty pokładowe lotniskowca USS "Lexington", drugi, USS "Yorktown", został tylko uszkodzony i zdołał ujść zagłady (Japończycy stracili lekki lotniskowiec "Shoho").

Nalot na Tokio stał się ostatecznym bodźcem do przeprowadzenia "Operacji MI". Operacja ta, czyli zainicjowana przez Yamamoto i zaplanowana w myśl jego założeń strategicznych próba zajęcia atolu Midway oraz pokonania Floty Pacyfiku w decydującej bitwie, zakończyła się dla Cesarskiej Floty zatopieniem 4 z jej cennych lotniskowców ( "Akagi", "Kaga", "Soryu", "Hiryu",) i tylko jednego amerykańskiego ("Yorktown"). Na wyniku bitwy ewidentnie zaważyło rozproszenie sił japońskich na olbrzymich przestrzeniach Pacyfiku, a w rezultacie ich osłabienie. Znaczną część winy za ten fakt ponosił sam Yamamoto.
Nawet on sam był gotów to przyznać i przyjął na siebie pełną odpowiedzialność ("Jestem jedyną osobą, która musi przepraszać Jego Wysokość") za tak zaskakującą i katastrofalną klęskę. Należy jednak mieć na uwadze, że u jej podłoża legło złamanie przez Amerykanów japońskich szyfrów. Dzięki temu dowództwo Floty Pacyfiku było w stanie umiejętnie rozmieścić swoje słabsze liczebnie siły oraz wzmocnić obronę Midway (w rezultacie Amerykanie rzucili do walki większą niż Japończycy liczbę samolotów). Nie bez znaczenia były również błędy taktyczne popełnione przez dowodzącego zespołem japońskich lotniskowców wiceadmirała Nagumo i jego sztab.

W sierpniu 1942 r. Sprzymierzeni rozpoczęli na Pacyfiku swoją pierwszą ofensywę, lądując na wyspie Guadalcanal. Dążąc do wyparcia przeciwnika z Guadalcanalu i wywalczenia panowania na morzu, Yamamoto zaangażował do konfrontacji z flotą amerykańską potężne siły morskie (którymi dowodził z atolu Truk, gdzie kotwiczył jego flagowy pancernik "Yamato"). Żadne ze starć w rejonie Wysp Salomona nie przyniosło Japonii strategicznego zwycięstwa.
Aliantom zadano znaczne straty (2 lotniskowce, 6 ciężkich i 2 lekkie krążowniki, 14 niszczycieli), lecz i własne okazały się poważne (2 pancerniki, 1 lotniskowiec, 3 ciężkie i 1 lekki krążownik, 11 niszczycieli, 6 okrętów podwodnych) i, co gorsza, znacznie trudniejsze do odrobienia niż było to w przypadku US Navy. Wielomiesięczne walki wyniszczyły również japońskie lotnictwo morskie. Jego personel, doskonale wyszkolony przed wojną i doświadczony w boju, ale o potencjale osłabionym w toku rocznej kampanii (zwłaszcza w efekcie bitew na Morzu Koralowym i pod Midway), wykruszył się teraz ostatecznie. W styczniu 1943 r. Japończycy ewakuowali swoje wojska z Guadalcanalu. Wielka kampania na Południowym Pacyfiku zakończyła się klęską.

1 kwietnia 1943 r. Yamamoto zainicjował "Operację I" - ofensywę powietrzną przeciw Guadalcanal i Nowej Gwinei. By nadzorować jej przeprowadzenie, osobiście przybył do bazy Rabaul na Nowej Brytanii.
16 kwietnia ogłoszono zakończenie operacji, którą Yamamoto na podstawie raportów lotników uzna za znaczny sukces, chociaż w rzeczywistości przyniosła ona dość mizerne rezultaty.
18 kwietnia admirał wsiadł na pokład bombowca G4M, na pokładzie którego, w towarzystwie drugiego G4M i osłony 6 myśliwców A6M, odleciał z Rabaul w kierunku wyspy Bougainville. Celem podróży była inspekcja bazy lotniczej Buin. Yamamoto nie dotarł tam. Nie zdawał sobie bowiem sprawy, że nieprzyjacielski wywiad przechwycił i rozszyfrował wiadomości radiowe o jego podróży. Amerykanie wysłali grupę myśliwców z misją zestrzelenia maszyny wiozącej dowódcę Połączonej Floty. Grupa japońskich samolotów została przechwycona, a obydwa G4M strącone. Yamamoto poległ.



"Śmierć japońskiego admirała Isoroku Yamamoto" - mal. Vaughn A. Bass
(w rzeczywistości zestrzelenie wyglądało inaczej niż w relacji Thomasa Lanphiera, na której opierał się grafik).
Fot. U.S. Air Force

Jego ciało, odnalezione w dżungli Bougainville przy wraku bombowca, zostało skremowane. W Japonii czekał je państwowy pogrzeb (wcześniej tylko jeden z japońskich admirałów - Heihachiro Togo, zwycięzca spod Cuszimy - został uhonorowany w ten sposób). Yamamoto został też pośmiertnie awansowany do stopnia admirała floty.

Yamamoto przeszedł do historii jako jeden z najwybitniejszych wizjonerów rozstrzygającej roli lotnictwa w wojnie na morzu. Już pierwsze dni wojny z Zachodem (zwycięstwa w Pearl Harbor i pod Kuantan) potwierdziły słuszność jego przewidywań. Jako strateg okazał się mniej zręczny.
Niechętni mu historycy podkreślają szczególnie rozproszenie przezeń sił w ramach skomplikowanego planu "Operacji MI", które przyczyniło się do klęski pod Midway. Innym podnoszonym wobec admirała zarzutem bywa bierność japońskiej floty liniowej (zwłaszcza pancerników "Yamato" i "Musashi") podczas kampanii o Guadalcanal.
Dla Sprzymierzonych, szczególnie Amerykanów, był uosobieniem piorunujących japońskich zwycięstw z pierwszych miesięcy wojny, znienawidzonym wrogiem, pragnącym by Japonia podyktowała Stanom warunki pokoju w Białym Domu. A jednak na podjęciu decyzji o zestrzeleniu Yamamoto zaważyła nie tyle chęć odwetu, co uznanie dla zdolności japońskiego admirała oraz podziwu, jakim otaczali go podkomendni i japońskie społeczeństwo.
Amerykański oficer wywiadu kmdr Edwin Layton w rozmowie z adm. Chesterem Nimitzem widział to jasno: "Oprócz cesarza prawdopodobnie żaden człowiek nie jest tak ważny dla morale cywilów. Jeśli się go zestrzeli, zdemoralizuje to marynarkę. Zna pan psychikę Japończyków. To wstrząśnie całym narodem". Amerykaninowi oddał pośrednio rację sam admirał Mineichi Koga, nowy dowódca Połączonej Floty, który w swym pierwszym rozkazie stwierdził: "Jeden mógł być Yamamoto i nikt nie może go zastąpić".


powrót do strony głównej

© copyright 2006 - 2008, Tomasz "Halsey" Borówka
Design by "Scypion", "Butryk"