Freiwillige Korpsen - Freikorps.



11 listopada 1918 roku, w Compiégne (Francja), Niemcy podpisały zawieszenie broni ze zwycięskimi państwami Ententy. Mimo że żaden żołnierz aliancki nie stanął na niemieckiej ziemi, Niemcy przegrały wojnę.Wojska niemieckie musiały opuścić Belgię, Francję, Alzację, Lotaryngię oraz lewy brzeg Renu.
Przez całe Niemcy, przetoczyło się rewolucyjne wrzenie, często dochodziło do bratobójczej walki. Nowo powstały rząd, był bezradny wobec tych rewolucyjnych nastrojów.

Zdemobilozowani żołnierze. pozbawieni dowództwa i opieki, wobec braku perspektyw na przyszłość w zrujnowanym gospoadarczo kraju, poszukiwali zatrudnienia. Część z nich nie byłą w stanie przystosować się do pokojowego życia po latach spędzonych na froncie. To własnie oni znaleźli nowy cel w swoim życiu - służbę w Freikorpsach. Freikorpsy powstały po przegranej przez Niemcy wojnie.

Była to organizacja paramilitarna zorganizowana na wzór wojskowy. W szeregi Freikorpsów wstępowali byli żołnierze frontowi, podoficerowie, studenci, których ominęło wojenne doświadczenie i wszyscy inni żądni krwi lub niezdolni do życia w społeczeństwie po demobilizacji i w czasach pokoju.


po lewej - plakat, pchnięcie sztyletem (cios w plecy).

Oddziały te miały poparcie armii i rządu republiki. Dowódcy wojskowi, skrycie popierali a nawet uzbrajali grupki eks-żołnierzy o skrajnie prawicowych poglądach, które chcieli wykorzystać do swoich rozgrywek politycznych. Byli żołnierze zbierali się wokół swoich dowódców frontowych, których znali i darzyli szacunkiem za ich postawę w czasie wojny. W Freikorpsach dominowało w nich silnie rozwinięte poczucie koleżeństwa oraz zaufanie do swoich dowódców.

Członkowie Freikorpsów czuli się wyobcowanie ze społeczeństwa, panowało w nich silne rozżalenie spowodowane "narodową zdradą". Ci wojenni weterani, przenieśli na ulice Niemiec i terenów gdzie działali, wojenne rozróżnienie na przyjaciół i wrogów. Dla nich liczyła się tylko lojalność dla dowódców i kolegów. Nie mieli skrupułów gdy chodziło o "likwidację" wrogów, a zwłaszcza komunistów i robotniczych przywódców, w których upatrywali przyczyny wszelkiego zła.

Wielu późniejszych dostojników partyjnych i państwowych, w tym dowódców SS służyło w Freikorpsach: Martin Bormann, Karl Ernst, Edmunt Heines, Erich Koch, Viktor Lutze, oraz wielu innych.

12 grudnia 1918 roku, generał Georg von Maercker, dowodzący 214 Dywizją Piechoty, (została ona rozwiązana podobnie jak i inne oddziały walczące we Francji i Flandrii), poprosił swojego dowódcę korpusu o pozwolenie na utworzenie Freikorpsu.

Po uzyskaniu zgody, rozpoczął rekrutację ochotników z oddziałów znajdujących się pod jego dowództwem. W ciągu kilku dni zebrał wystarczającą liczbę ludzi, aby sformować trzy kompanie i baterię artylerii. Kompanie von Maerckera działały podobnie jak oddziały szturmowe, były wspierane przez własne moździerze i posiadały odrębny transport.

po prawej - żołnierz Freikorpsu

Sztab Generalny honorował podpisywane przez ochotników trzydziestodniowe kontrakty, lecz nie mógł ich zaopatrzyć w broń, gdyż ta znajdowała się w magazynach kontrolowanych przez rady żołnierskie, a te odmawiały potrzebnego im zaopatrzenia.
Mimo trudności, von Maercker zdobył potrzebny mu sprzęt oraz dzięki dodatkowej rekrutacji, w jego oddziale znalazło się 3 000 ludzi.
(Dodatkowa rekrutacja była prowadzona też przez trzech innych generałów, wyznaczonych do tego celu przez Sztab Generalny Wojsk Lądowych).

Freikorpsy powstawały we wszystkich krajach niemieckich. Ujęci w karby wojskowej dyscypliny, żołnierze tych oddziałów wierni byli w zasadzie tylko swoim dowódcom których znali jeszcze z okreu wojny i mieli do nich zaufanie.

Wiele nich osiągnęło nawet stany brygad, wyposażonych w broń maszynową, moździerze, samochody pancerne, artylerię a czasem nawet w czołgi.

W Niemczech działało około 200 Freikorpsów, śmiało mogących konkurować liczebnością, organizacją i uzbrojeniem z regularnymi oddziałami Reichswehry.
Dla porównania - Reichswehra liczyła zgodnie z postanowieniami traktatu wersalskiego, 100 000 żołnierzy i oficerów, niemal pozbawionych ciężkiej broni, podczas gdy w okresie swojego największego rozkwitu oddziały Freikorpsów liczyły blisko czterysta tysięcy ludzi, do tego świetnie zorganizowanych i wyposażonych.

Taki stan spowodował, ze już wkrótce o Freikorpsach mówiono jako o "Czarnej Reichswehrze". Jednostki Freikorpsów, były wierne tylko swoim dowódcom, natomiast ich wierność wobec rządu czy też Reichswehry, była tylko wtedy gdy interesy obu stron były zbieżne. Doszło nawet do stanu, że dowódcy Reichswehry musieli za broń i amunicję kupować ich poparcie.

Większość Freikorpsów była znana pod nazwami wyprowadzanymi od nazwisk swoich dowódców, bez względu jaką nazwę oficjalnie nosiły.



po lewej - plakat werbunkowy do Freikorpsu

Rozwinięty w Niemczech od dziesiątków lat kult munduru, powodował że społeczeństwo niemieckie, widząc umundurowane w mundury wojskowe oddziały Freikorpsów, widziała w nich oddziały mające wprowadzić prawo i porządek w czasach powojennego zamętu.
Część oddziałów, pozbawiona wojskowych mundurów nosiła różnego typu kurtki o kroju zbliżonym do mundurów. Jednak obojętnie czy w mundurze czy też w kurtkach, wszystkie jednostki były wyposażone w swoje symbole, wśród których przeważały swastyki i trupie główki.

Oddziały Freikorpsów złożone były głównie z byłych żołnierzy z oddziałów lądowych, chociaż jeden z nich, najbardziej waleczny i fanatyczny - brygada "Ehrhardt", była sformowana marynarzy.

6 stycznia 1919 r., radykalna lewica próbowała przejąć rządy w Niemczech, (powstanie Spartakusa - wspierane przez powstałą w styczniu w Berlinie, Komunistyczną Partię Niemiec - KPD).

Pretekstem stało się zdymisjonowanie Emila Eichhorna, szefa berlińskiej policji. Był on zwolennikiem skrajnej lewicy, który udzielił poparcia zbuntowanym marynarzom podczas grudniowych zamieszek w stolicy.

Masowe protesty ugrupowań lewicowych, m.in. zajęcie redakcji socjaldemokratycznej gazety "Vorwärts", nieudana próba rządu starającego się rozwiązać konflikt bez użycia siły, spowodowały konieczność wprowadzenie do Berlina, oddziałów Freikorpsów zgrupowanych wokół miasta.
10 stycznia do Berlina wkraczają pierwsze oddziały Freikorpsów, pod ogólnym dowództwem płk Wilhelma Reinharda.


po prawej - żołnierze Freikorpsu w Berlinie.

Ich pierwszym celem jest budynek redakcji "Vorwärts".
Wykorzystując karabiny maszynowe, artylerię, samochody pancerne i jeden z kilku ocalałych niemieckich czołgów, zmusili broniących się do kapitulacji.
10 stycznia wkracza do akcji brygada von Maerckera.
13 stycznia jest już po wszystkim - czerwone powstanie zostaje całkowicie stłumione.
Bezwzględność i gotowośc do walki z jaką oddziały Freikorpsów przystąpiły do zadania likwidacji powstania w mieście, zaszokowała wszystkich.

Doszło do walk ulicznych trwających kilka dni, podczas których urządzono prawdziwe polowanie na członków lewicy. Wielu czołowych przywódców lewicy, zostało po prostu zamordowanych, (15.01.1919 - Róża Luksemburg, Karl Libknecht), po innych ślad zaginął. Żołnierze Freikorpsów, potraktowali te walki, jako kolejną walkę na froncie, zupełnie jakby szturmowali pozycje wroga. Nie brali jeńców, ale i sami nie oczekiwali litości.

W styczniu "niezależni" socjaldemokraci z Bremy połączyli się z komunistami w celu przejęcia władzy w samorządzie miejskim i proklamowali Republikę Oldenburska. Do końca lutego Freikorpsy likwidują czerwone powstania zarówno w Bremie (Freikorps "Gerstenberg"), jak i w innych portach Morza Północnego. Podobnie jak w Berlinie i tu, dochodzi do wielu zbrodni na przeciwnikach politycznych.

Zasmakowawszy w walce, wykazując bezwzględność i stosując terror, ale też i nie licząc się ze stratami, słuchając tylko swoich dowódców, jednostki Freikorpsów zaczęły stosować własną politykę i praktycznie wymknęły się spod jakiejkolwiek kontroli. Dla ich żołnierzy był ważny tylko rozkaz ich dowódcy, nie interesowało ich już nic innego i wykonują każde zlecone im zadanie. Jednostki Freikorpsów przeprowadzają zmasowany atak na Zagłębie Ruhry, gdzie trwa strajk górników, żądających m.in. rozwiązanie Freikorpsów. Wszędzie ich bezwzględne metody wzbudzają strach i przerażenie, pozostawiając na ich drodze dziesiątki zabitych i rannych.


po lewej - plakat propagandowy.

Po stłumieniu styczniowych zamieszek w Berlinie, minister obrony republiki, Gustav Noske, tworzy z brygady "Ehrhardt" i kilku innych Freikorpsów, Dywizję Strzelców Konnych Gwardii dowodzoną przez gen von Lüttwitza.
Jej głównym zadaniem, ma być pacyfikacja strajków i likwidacja zamieszek.

Podczas kolejnego strajku w Berlinie, gdy strajkujący ponownie wyszli na ulicę, rozpoczęły się zamieszki, plądrowanie sklepów i walki uliczne.

Rząd ogłasza stan wyjątkowy i wprowadza do akcji Dywizję Strzelców Konnych Gwardii. Mimo że przestraszeni przywódcy robotniczy odwołali strajk, było już zdecydowanie za późno, gdyż sytuacja wymknęła się spod ich kontroli.

Podczas kilkudniowych walk ulicznych, w samym Berlinie poległo 1200 ludzi. Rozzuchwaleni powodzeniem żołnierze Freikorpsów, krwawo rozprawiają się ze wszystkim, rozstrzeliwując złapanych buntowników na miejscu.
Rząd powoli zaczął zdawać sobie sprawę, że już nie panuje nad sytuacją i praktycznie na ulicy rządzą członkowie Freikorpsów.

W styczniu 1920 roku, robotnicza demonstracja pod Reichstagiem zostaje ostrzelana przez oddziały z Dywizji Strzelców Konnych Gwardii. Śmierć lub rany odnosi 147 ludzi a w całym kraju rośnie napięcie.

Polecenie ministra Noskego dotyczące rozwiązania Freikorpsów i stworzonej przez niego dywizji, zostaje zlekceważone a co gorsze, Lüttwitz z kolei zażądał ustąpienia rządu, splamionego zgodą na wydanie aliantom niemal 900 Niemców, oskarżanych przez nich o zbrodnie wojenne, (prawdą jest, że później nie doszło do ich wydania, mieli być sądzeni przez niemieckie sady).

Korzystając z cichego poparcia Reichswehry, Lüttwitz na czele wiernych mu oddziałów Freikorpsów, 13 marca 1920 r. wkracza do Berlina i dokonuje zamachu stanu. Przerażony rząd, ewakuuje się do Drezna.Lüttwitz na stanowisko kanclerza mianuje dziennikarza Wolfganga Kappa.

Bierna postawa wojska ułatwiła puczystom krótkotrwałą okupację berlińskiej dzielnicy rządowej, bo Reichswehra nie poczuwała się do obowiązku legalnych władz republikańskich.

Różne elementy składające się na tzw. pucz Kappa - Lüttwitza nie tworzyły jednak jednolitej całości.
Kapp tkwił w minionej rzeczywistości, z wahaniem podpisując się pod hasłem Freikorpsów, że "wszystko będzie dobrze, jeżeli rozstrzelamy więcej ludzi". Miejscowa gwardia terytorialna, choć wroga wobec republiki, nie chciała głoszonego przez Kappa przywrócenia dawnego ładu. Jednocześnie kilku czołowych przemysłowców też nie poparło puczu.
Nie mając praktycznie żadnych sił wojskowych do dyspozycji, rząd odwołuje się do robotników i wzywa do rozpoczęcia strajku generalnego. Uzyskał poparcie i cały kraj ogarnia gorączka strajkowa. (Rząd później musiał drogo za to zapłacić).

Pucz załamał się wobec strajku generalnego, generalnego i co gorsza, inne oddziały Freikorpsów, nie podległe władzy Lüttwitza, odmówiły swojego poparcia dla nowego rządu. Kapp ucieka do Szwecji a pucz zostaje zlikwidowany.
20 marca 1920 roku, legalny rząd powraca do Berlina, wzywając do zakończenia strajku i zaprzestania walk. Ceną było spełnienie żądań przywódców robotniczych oraz rozwiązanie dywizji Lüttwitza. Strajk, wobec zjednoczenia się wszystkich związków zawodowych a nawet i tych kierowanych przez komunistów, odniósł pełen sukces. Klęska puczu, była jednak zarazem próbą narzucenia swoich żądań przez związki zawodowe rządowi. Zaczęto dyktować rządowi warunki dotyczące nawet składu gabinetu.

Po upadku puczu Kappa, Dywizja Strzelców Konnych Gwardii oraz wchodzące w jej skład jednostki Freikorpów zostały rozwiązane a sam Lüttwitz został zdymisjonowany.

O ile w Berlinie zapanował spokój, to sytuacja w innych regionach kraju nadal była krytyczna.
W Zagłębiu Ruhry, ponad 10 000 robotników chwyciło za broń i rozpoczęły się walki zbrojne. Rząd zostaje zmuszony użyć do stłumienie powstania robotniczego Freikorpsy. Po raz pierwszy zostają one pokonane w otwartej walce przez robotników, podobnie jak i nadesłana im odsiecz. Całe Zagłębie Ruhry ogarnia czerwone powstanie. Czerwona Armia rosnie w siłę i wkrótce liczy blisko 50 000 ludzi. Usiłowania rządu do jej rozwiązania bez użycia siły, spełzły na niczym i wezwano na pomoc oddziały wojska i Freikorpsów. Blisko miesiąc trwały zbrojne starcia, zakończone klęską sił robotniczych.


Oddziały Freikorps wkraczają do Monachium - 1919 rok.

Wydawało by się że kwestia likwidacji Freikorpsów na skutek nacisków alianckich jest już postanowiona. Jednak tak się nie stało. Przez cały 1920 rok rządowi centralnemu udało się utrzymać część z nich w ukryciu. Inne z kolei wchłonęła Reichswehra, część z kolei wcielono do sił policyjno - porządkowych.
Inni zasilili niezliczone "towarzystwa sportowe", "firmy przewozowe", "agencje detektywistyczne" czy też "służby dworskie" w wielkich majątkach ziemskich. Nie tylko znaleźli tam schronienie i miejsce na ukrycie broni, lecz mogli być zawsze wykorzystani do tłumienie niepokojów wśród robotników rolnych czy też zostać użyci do tłumienia strajków, a nawet do zabójstw politycznych.

W maju 1921 roku, jednak Freikorpsy znowu zaczęły działać otwarcie, gdyż stały się potrzebne rządowi, który nie mógł legalnie użyć oddziałów Reichswehry do tłumienia polskiego powstania na Śląsku. Postanowienia Traktatu Wersalskiego, stały się przyczyną konfliktu na Śląsku, do którego po stronie niemieckiej zaangażowano znaczne siły Freikorpsów.

W następstwie przegranej wojny, dzięki postanowieniom Traktatu Wersalskiego, powstało odrodzone państwo Polskie, którego zachodnie ziemie stanowiły spory procent byłego cesarstwa niemieckiego. Postanowienia Traktatu i porozumienia rozejmowe nie zaspokoiły roszczeń ludności polskiej zamieszkałej w Wielkopolsce i na Śląsku. Chcąc wykorzystać chaos panujący w powojennych Niemczech, wstrząsanych rewolucjami i zamieszkami, Polacy zorganizowali dwa powstania.
Jedno z nich w Wielkopolsce, w grudniu 1918 roku, zakończyło się wobec nie przygotowania Niemców, całkowitym powodzeniem i przyłączeniem do Polski znacznej części Rejencji Poznańskiej.


Oddziały Freikorps na Górnym Śląsku.

Drugie miało miejsce na Śląsku i wybuchło w sierpniu 1919 roku. Tym razem jednak Niemcy byli już przygotowani. Postanowili oni bronić bogatego, przemysłowego regionu Górnego Śląska. Sformowano m.in. z miejscowych Niemców oddziały samoobrony Selbstschutz Oberschlesien - Samoobrona Górnego Śląska. Wybuch powstania nie był dla nich wielkim zaskoczeniem. Wcześniej skoncentrowano znaczne siły Freikorpsów i odpowiedni się przygotowano. Po tygodniowych ciężkich i krwawych walkach powstanie zostało stłumione. Podobnie stało się i rok później gdy stłumiono drugie, kolejne powstanie.

Ciągłe protesty i noty dyplomatyczne, zarówno Niemiec jak i Polski, spowodowały że alianci postanowili na spornym terenie przeprowadzić plebiscyt, który miał zadecydować do kogo będą należeć sporne tereny.

Dzięki niedostatecznie precyzyjnym przepisom plebiscytowym, okazało się że 60% ludności chce pozostania w Niemczech.
Ogłoszenie wyników 20 marca 1921 roku, rozczarowało Polskę i popierająca ją Francję a przede wszystkim Polaków mieszkających na spornym terenie. Po wynikach plebiscytu i wobec planu Alianckiej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej, o przyznaniu Niemcom niemal całego spornego terenu dochodzi do kolejnego powstania.

Wybuchło ono w nocy z 2 na 3 maja1921 roku. Miało postawić Radę Najwyższą w Paryżu, przed faktem dokonanym.

Wobec zakazu przez aliantów użycia w walkach Reichswehry, rząd niemiecki skierował do walk na Śląsku, wszystkie dostępne Freikorpsy oraz zezwolił na ujawnienie i reaktywację innych.

Pierwsze Freikorpsy przybyły na miejsce konfrontacji wkrótce po wybuchu powstania.
Po przegrupowaniu i zorganizowaniu jednolitego dowództwa, 21 maja 1921 roku rozpoczęło się natarcie. Mimo znaczącego oporu jednostek powstańczych już pierwszego dnia Freikorps "Oberland" osiągnął znaczny sukces zdobywając Górę Świętej Anny.
Przez cały czerwiec trwały zacięte walki, lecz postępy jednostek niemieckich były tak znaczące, że w końcu na żądanie aliantów wymuszono na obu walczących stronach rozejm. Obie walczące strony musiały opuścić tereny walk i pozostawić sprawę do rozstrzygnięcia komisji alianckiej.
Śląsk został podzielony, co nie zadowoliło żadnej ze stron a ukryty konflikt trwał nadal.

Freikorpsy nad Bałtykiem.
Po zawarciu pokoju brzeskiego pomiędzy Niemcami a Rosją sowiecką (1918.03.03), na terenach republik nadbałtyckich pozostały duże siły niemieckie. 18 listopada 1918 roku, proklamowano powstanie Republiki Łotewskiej.
Jednostki niemieckie początkowo zachowywały neutralność, do czasu bolszewickiego najazdu na Łotwę.
Do walki z napastnikami ruszyły oddziały łotewskiej Landwehry, w której kadrę oficerską i podoficerską w większości stanowili Niemcy. Na pomoc ruszyły nie tylko oddziały Freikorpsów lecz i alianci, którzy zaopatrywali walczące oddziały. Walki prowadzono z okrucieństwem, pogardą ludzkiego życia i obie strony nie brały jeńców. Stosowano wszelkie dostępne metody w celu pokonania przeciwnika. Po kilku miesiącach walk udało się odeprzeć z Łotwy bolszewickie zagrożenie.
Jednak rozpasanie i dotychczasowe metody walk, przyniosły teraz taki skutek że Freikorpsy zaczęły rządzić się przy pomocy terroru, do tego stopnia ze zaniepokojeni alianci postanowili utworzyć rdzennie łotewską Landwehrę. Siły Royal Navy operujące na Bałtyku oraz oddziały francuskie, wymusiły usunięcie Niemców z Landwehry, zastępując ich łotyszami. Nowa armia łotewska otrzymała wszelkie wsparcie i zaopatrzenie od aliantów.


Freikorps - Łotwa 1919 rok.

Rozgoryczenie Niemców wyrzuconych z Landwehry było tak wielkie że połączyli się z Freikorpsami, które nadal stosowały swoje metody rządzenia na opanowanych przez siebie terenach. Nie byli już teraz potrzebni, do walki z nimi przystąpili teraz ci którzy byli przez nich terroryzowani - ludność cywilna.
Powoli Freikorpsy traciły grunt pod nogami, brak zaopatrzenia i posiłków spowodował że przyłączyli się do "białych" oddziałów rosyjskich. Połączone siły niemiecko - rosyjskie, uderzyły na Rygę. Łotewska Landwehra korzystając ze wsparcia Royal Navy odparła atak zadając ciężkie straty napastnikom. Gdy Freikorpsy wraz z "białymi" zostały zmuszone do wycofania się, rozpoczęło się polowanie na niedobitków. Lincze, mordy i ogólne zdziczenie ogarnęło obie strony.
Resztki oddziałów Freikorpsów usiłowały rozpaczliwie przebić się do Prus Wschodnich lecz dopiero posiłki Freikorpsów z Prus pozwoliły na uratowanie resztek niedobitków i części ludności cywilnej.

Ustabilizowanie się sytuacji politycznej w samych Niemczech spowodowało że w 1921 roku, praktycznie nie było już "zajęcia" dla Freikorpsów. Zaczęto rozwiązywać oddziały, kierując część do formacji policyjnych czy tez do straży granicznej. Pozostali dla których nie starczyło miejsca, wstępowali do różnych organizacji kombatanckich i paramilitarnych, w tym do budzącej wśród nich, coraz większą popularność SA. Sztandary rozwiązanych jednostek, złozono na przechowanie w monachijskiej siedzibie NSDAP.

Po zajęciu przez wojska francuskie i belgijskie Zagłębia Ruhry na początku 1923 roku, reaktywowano wiele Freikorpów i wysłano potajemnie do Zagłębia by tam prowadziły działalność sabotażową.

Dla upamietnienia walk na Ślasku i na Łotwie, ustanowiono pamiątkowe odznaki:
Baltisches Kreuz - Krzyż Bałtycki
Schleischer Adler - Śląski Orzeł



powrót do spisu treści

© copyright 2012, Waldemar "Scypion" Sadaj
Design by Scypion