PARODIA SPRAWIEDLIWOŚCI,

czyli usiłowanie ukarania zbrodni wojennych po I wojnie światowej.



PRELUDIUM

W czasie pierwszej wojny światowej miało miejsce wiele przypadków złamania prawa międzynarodowego, które choć nie dorównywały wydarzeniom kolejnej wielkiej wojny, to jednak niejako "domagały się" ukarania.

Chodzi tu nie tylko o naruszenie postanowień konwencji haskich z 1899 i 1907 r., (jak np.: przypadki zabijania rozbitków przez załogi niemieckich U-botów) czy innych postanowień prawa międzynarodowego (naruszenie przez wojska niemieckie neutralności Belgii), ale też sytuacje jak zorganizowana akcja mordowania ludności Ormiańskiej przez Turków, które można by trafnie określić jako zbrodnie przeciwko ludzkości, gdyby nie to, że pojęcie to powstało dopiero po II wojnie światowej.
Nie dziwi więc fakt, że już w trakcie I wojny światowej opinia publiczna wielu krajów (dla przyszłych działań w tym zakresie miarodajna była opinia publiczna zwycięskich mocarstw), żądała ukarania osób winnych tych czynów. Odpowiedzią na te poglądy było powołania przez niektóre państwa (mi.n. Belgię, Francję), specjalnych komisji do spraw zbadania przypadków złamania prawa wojennego.
4 października 1918 r. rząd Francji wydał oświadczenie, w którym ostrzegał Niemców przed odpowiedzialnością karną jaka czeka ich po zakończeniu działań wojennych, za popełnione przez nich przestępstwa.

Naświetloną powyżej kwestią zajęła się także Konferencja Pokojowa obradująca w Wersalu w pierwszej połowie 1919 roku.
Powołała ona specjalny organ "Commission des responsebilites de auteurs de la guerre et sanctions", (Komisja do spraw zbadania odpowiedzialności sprawców wojny i ustalenia sankcji jakie mają być im wymierzone), składający się z 15 członków (stąd był też określany jako "Komisja 15"), przedstawicieli mocarstw sprzymierzonych i stowarzyszonych, pod przewodnictwem Amerykanina R. Lansinga.

Komisja ta sformułowała 3 tezy:
   1.   Niemcy i Austro-Węgry działały z premedytacją na rzecz wojny i razem ze swymi sojusznikami (Turcja i Bułgaria), prowadziły wojnę w sposób barbarzyński i
         bezprawny, tzn. z pogwałceniem praw i zwyczajów wojny oraz zasad ogólnoludzkich.
   2.   Wszystkie państwa uczestniczące w wojnie mają prawo postawić przed sądem osoby winne naruszenia praw i zwyczajów wojny, nie wyłączając nawet głów
         państw. (!)
   3.   Zdaniem komisji, niektóre przestępstwa powinny być poddane jurysdykcji międzynarodowej w postaci Wysokiego Trybunału, złożonego z przedstawicieli
         różnych państw.

Na uwagę zasługują tu dwa wprost "rewolucyjne", (jak na okres w którym powstały) postulaty. Postawienie przed sądem innych krajów przywódców państw (w tym koronowanych głów), nie miało jeszcze wtedy miejsca na świecie, nawet jeśli spotykała ich kara (jak w przypadku cesarza Napoleona, przymusowy pobyt w miejscu odosobnienia), to jednak nigdy nie organizowano im procesu. Precedensowy charakter miałoby też (gdyby oczywiście do tego doszło), utworzenie międzynarodowego trybunału dla osądzenia tego typu przestępców.
Jako że takie pojęcie jak "pogwałcenia praw i zwyczajów wojny oraz praw ogólnoludzkich" jest bardzo szerokie (w praktyce problematyczne mogło być co jest takim pogwałceniem a co nie), komisja sformułowała 32 przypadki konkretnych naruszeń wskazanych wcześniej dóbr prawnych.
Wśród nich były czyny przeciwko życiu i zdrowiu, (morderstwa i masakry, systematyczne stosowanie terroru, torturowanie, głodzenie), "wolności seksualnej" (gwałty, zmuszanie do prostytucji), mieniu (grabieże, konfiskata własności) czy "bezpieczeństwu powszechnemu", (celowe bombardowanie bezbronnych miejsc, niszczenie statków handlowych i pasażerskich bez ostrzeżenia i zapewnienia bezpieczeństwa pasażerom i załodze). Oprócz tych niejako "typowych" dla większej liczby wojen przestępstw, były też zachowania charakterystyczne dla tego konfliktu: używanie gazów trujących i duszących.

Te efekty prac komisji nie znalazły się w ostatecznej wersji Traktatu Wersalskiego, na skutek sprzeciwu USA i Japonii, jednakże nie można odmówić temu organowi wkładu w kształtowanie się zasad międzynarodowej odpowiedzialności za przestępstwa wojenne.


NIEUDOLNE USIŁOWANIA UKARANIA PRZESTĘPCÓW.

Ostatecznie w Traktacie Wersalskim ściganiu przestępstw wojennych poświęcony była część VIII (art. 227-230).

Art. 227 dotyczył ukarania cesarza Wilhelma II, mówił że "mocarstwa sprzymierzone i stowarzyszone stawiają w stan publicznego oskarżenia Wilhelma II, byłego cesarza niemieckiego, o najwyższą obrazę moralności międzynarodowej i świętej powagi traktatów. Zostanie powołany specjalny trybunał dla osądzenia oskarżonego, który będzie miał zapewnione istotne gwarancje prawa obrony. Trybunał będzie się składał z 5 sędziów, mianowanych przez każde z następujących mocarstw, a mianowicie: Stany Zjednoczone Ameryki, Wielką Brytanię, Francję, Włochy i Japonię. Trybunał wyda wyrok kierując się względami na najwyższe zasady polityki międzynarodowej, z troską, aby zapewnić poszanowanie uroczystych umów oraz międzynarodowych zobowiązań, zarówno jak międzynarodowej moralności, to znaczy karę, którą uzna, ze powinna być zastosowana."

Artykuł ten nigdy nie znalazł zastosowania. Po rewolucji w Niemczech w listopadzie 1918 r. i abdykacji, Wilhelm zbiegł do Holandii, która mimo kilkakrotnie ponawianych próśb nie wydała swojego "gościa". Władze tego kraju uzasadniały ta decyzję powołując się na swoją suwerenność, a także tym, "że tradycja narodowa i honor Holendrów nie pozwalają wydać uchodźcy politycznego".
Nie negując ani tradycji, ani honoru narodu holenderskiego należy powiedzieć, ze motywacją tej decyzji była raczej chęć rewanżu za nie naruszenie przez Niemców neutralności Holandii (tak jak miało to miejsce w przypadku Belgii) w czasie wojny. Były cesarz otrzymał prawo stałego zamieszkania w Holandii, co przekreśliło plany tych wszystkich, którzy widzieli go przed sądem.

Cesarz Wilhelm nie był jedyną osobą przewidzianą do osądzenia, art. 228 Traktatu Wersalskiego mówił, że "Rząd Niemiecki uznaje prawo mocarstw sprzymierzonych i stowarzyszonych do postawienia przed wojskowymi trybunałami osób oskarżonych o działania naruszające prawa i zwyczaje wojny. Te osoby powinny, jeśli zostaną uznane za winne, być skazane na kary ustanowione przez prawo. To postanowienie znajdzie zastosowanie, pomimo wniesionych aktów oskarżenia bądź toczących się postępowań przed trybunałami w Niemczech lub na terytorium ich sojuszników.
Rząd niemiecki musi wydać mocarstwom sprzymierzonym i stowarzyszonym, lub jednemu z nich, jeśli tego zażąda, osoby oskarżone o działania naruszające prawa i zwyczaje wojny, określone zarówno przez nazwisko lub rangę, urząd, stanowisko jakie pełniły pod rządami Niemiec." Upraszczając znacznie artykuł ten nakładał na rząd niemiecki obowiązek wydania państwom "sprzymierzonym i stowarzyszony" osób oskarżonych "o działania naruszające prawa i zwyczaje wojny" w celu postawienia ich przed wojskowymi trybunałami tych państw.

Na mocy tego artykułu mocarstwa Ententy przedstawiły Niemcom w nocie z 3 lutego 1920 r. listę 901 nazwisk, głównie Niemców, (choć było tam też kilku Bułgarów i Turków), oskarżonych przez poszczególne kraje o dokonanie przestępstw wojennych, z żądaniem ich ekstradycji do odpowiednich państw.
Na liście tej znaleźli się najważniejsi niemieccy politycy i oficerowie, na czele z feldmarszałkiem P. von Hindenburgiem (szef niemieckiego Sztabu Generalnego w latach 1916-18), gen. E. Ludendorffem (jego zastępca), feldmarszałkiem A. von Mackensenem, wielkim admirałem A. Tirpitzem (ministrem marynarki Rzeszy), kanclerzem T. von Bethmann-Hollwegiem, księciem Albrechtem Wirtemberskim i księciem Rupprechtem (bawarskim następcą tronu) i wielu innymi.
Były tam oczywiście również osoby mniej znaczące, które dopuściły się "naruszenia praw i zwyczajów wojny" lądowej bądź morskiej. Wśród tych ostatnich znalazło się nazwisko kapitana Hermanna Wilhelma Göringa (asa lotniczego), który przed międzynarodowy trybunał ostatecznie trafił, tyle że 25 lat później i za inne czyny.

Dwa kolejne artykuły Traktatu zawierały postanowienia dotyczące samego postępowania w sprawach przeciwko wskazanym powyżej osobom.
Art. 229 mówił: "Osoby winne czynów zbrodniczych (criminal acts) przeciwko jednemu z mocarstw sprzymierzonych i stowarzyszonych przed trybunałem wojskowym tego mocarstwa. Osoby winne czynów zbrodniczych przeciwko więcej niż jednemu mocarstwu sprzymierzonemu i stowarzyszonemu zostaną postawione przed trybunałem wojskowym złożonym z członków trybunałów wojskowych mocarstw, przeciwko którym te czyny były wymierzone. W każdym przypadku oskarżony będzie upoważniony do wyznaczenia swojego adwokata".
Widać zatem, że i w przypadku innych niż cesarz przestępców wojennych przewidywano powołanie coś w rodzaju trybunałów międzynarodowych i zapewniano prawo do obrony.
Art. 230 miał znaczenie dla postępowania dowodowego: "Rząd niemiecki ręczy za dostarczenie wszystkich dokumentów i informacji każdego rodzaju, których dostarczenie może być konieczne dla: zapewnienia pełnej wiedzy o obciążających czynach, odkrycia przestępców i sprawiedliwej oceny odpowiedzialności."

Traktat Wersalski, a w szczególności jego część dotycząca ścigania przestępców wojennych (227-230), wywołała w Niemczech wielkie oburzenie. Jego wyrazem była m.in. debata przed ratyfikacją Traktatu, jaka odbyła się przed Niemieckim Zgromadzeniem Narodowym.
Bardzo dobrym odzwierciedleniem tych nastrojów była wypowiedź deputowanego do tego organu A. von Posadowsky-Wehnera:
"wielki naród złożony z 70 milionów nie może dopuścić, by wydawać obywateli niemieckich nieprzyjacielowi dla skazania na podstawie kodeksu karnego posiadającego moc wsteczną".
Niemcy ostatecznie ratyfikowały Traktat w wersji przedstawionej powyżej jednakże nie ustały wysiłki dyplomacji tego kraju, aby złagodzić niektóre jego postanowienia. Ostatecznie w sprawie przestępców wojennych starania te zakończyły się sukcesem, w lutym 1920 r. rządy mocarstw Ententy zgodziły się na to, aby osoby z listy przestępców wojennych (o której była mowa wcześniej) zostały osądzone przez sądy niemieckie, przy udziale obserwatorów z tych mocarstw.
W grudniu tego samego roku zostało to potwierdzone przez Zgromadzenie Ogólne Ligi Narodów. Artykuł 228 Traktatu Wersalskiego stał się "martwym przepisem".


PROCES LIPSKI - PROCES-LIPNY ?

Niemiecki wymiar sprawiedliwości miał rozstrzygnąć sprawę na podstawie ustawy o "ściganiu zbrodni wojennych" z 1919 r.
Zgodnie z tym aktem, oskarżeni mieli odpowiadać na zasadach niemieckiego kodeksu karnego z 1871 r. i kodeksu karnego wojskowego z 1872 roku.
Ustawą z dnia 13 grudnia 1919 roku, powołano Sąd Rzeszy (Reichsgericht) z siedzibą w Lipsku, który stał się właściwy do sądzenia przestępców wojennych. Mimo solennych zapewnień ówczesnych wladz niemieckich i oświadczeń składanych dla uspokojenia opinii międzynarodowej, sprawa ukarania niemieckich przestępców wojennych przez sądy niemieckie zakończyłą się całkowitym fiaskiem.
Rząd niemiecki natomiast odmówił ekstradycji zbordniarzy wojennych, powołując się Na art. 112 konstytucji weimarskiej, stwierdzający, że obywatele niemieccy podlegają jurysdykcji sądów niemieckich i nie mogą być wydawani obcym sądom.
Prokurator Rzeszy (Oberreichsanwalt) wystąpił wprawdzie z oskarżeniem przeciwko 45 przestępcom, uznanych za szczególnie obciążonych przez rządy Wielkiej Brytanii, Francji i Belgii, jednak i ta lista ta uległa dalszej "redukcji" w skutek trudności z odnalezieniem niektórych oskarżonych, czy trudności z zebraniem dowodów przeciwko nim. Ostatecznie Trybunał Lipski odbywający swoje posiedzenia od maja do lipca 1921 r. wyrokował w 13 sprawach przeciwko przestępcom wojennym.

Procesy lipskie wywołały falę oburzenia w krajach, które zgodziły się na to, żeby Niemcy sami ukarali własnych przestępców.
Większość z nich zakończyło się wyrokami uniewinniającymi lub niewspółmiernie niskimi (choć i tak nawet najniższy wyrok wywoływał krytykę niemieckiej prasy). Aby unaocznić "wykonywanie sprawiedliwości" w Lipsku, należy przyjrzeć się bliżej niektórym procesom.

Sprawa komandora porucznika Karla Neumanna, dowódcy łodzi podwodnej U-67, oskarżonego o zatopienie statku szpitalnego "Dover Castle". Został on uniewinniony, gdyż sąd uznał, że wykonywał rozkaz, co na mocy niemieckiego kodeksu karnego wojskowego było okolicznością wyłączającą odpowiedzialność karną. Zgodnie z tym kodeksem odpowiadać za ten czyn powinna osoba, która wydała ten rozkaz, jednakże żadna z osób biorących udział w proklamowaniu "nieograniczonej wojny na morzu" nie stanęła przed sądem.

Sprawa porucznika Patziga, dowódcy U-86, oskarżonego o zatopienie innego statku szpitalnego "Llandlovery Castle".
Sam Patzig przed sądem nie stanął gdyż "nie udało się go odszukać", dlatego w Lipsku do odpowiedzialności pociągnięto jego dwóch podwładnych poruczników Dithmanna i Boldta, za to że wbrew rozkazom i dla zatarcia śladów zatopienia statku, zastrzelili 234 rozbitków. Według niemieckiego sądu odpowiednią karą za ten czyn były 4 lata więzienia, która i tak dla skazanych okazała się zbyt długa, (zbiegli z więzienia).

W procesie generała Stengera i jego podwładnego majora Crusciusa, podsądni oskarżali się nawzajem. Cruscius, który spowodował śmierć kilkunastu francuskich więźniów, (kilku zastrzelił osobiście) twierdził, że robił to na rozkaz Stengera, według którego jego podwładny źle zrozumiał polecenie. Sąd skazał Crusciusa na dwa lata więzienia, Stengera zaś uniewinnił.

Podobnie wyglądały inne procesy. Sposób w jaki były przeprowadzone i orzeczone śmiesznie niskie wyroki za poważne czyny, spowodowały, że wybitny francuski prawnik tamtego okresu J.B. Herzog nazwał procesy lipskie "parodią wymiaru sprawiedliwości", moim zaś zdaniem nazwa ta pasuje nie tylko do samych postępowań sądowych, ale do ogółu działań mających na celu ukaranie przestępców I wojny światowej.
Proces przed Trybunałem Rzeszy tylko pokazał jak mało zostało z ambitnych planów mocarstw widocznych w Traktacie Wersalskim i do czego doprowadziły ustępstwa wobec władz Niemiec. Zresztą nie tylko o Niemców tu chodzi, nie udało się także ukarać Turków winnych dokonywania masakr na Ormianach - tej najstraszniejszej chyba zbrodni I wojny światowej, (traktat lozański z 1923 r. kończący wojnę grecko-turecką, zawierał "Deklarację o amnestii", dotyczącą wszystkich czynów popełnionych między 1914 a 1922 r.).

Nie słuszna była by jednak teza, że działania te poszły na marne.
W toku prac na forum konferencji pokojowej w Wersalu zostało ustalonych kilka zasad, (tj. odpowiedzialność karna rządzących za przestępstwa wojenne, działanie na rozkaz nie wyłącza odpowiedzialności wykonawcy rozkazu), które zostały potem potwierdzone w statucie Międzynarodowego Trybunału Wojskowego, sądzącego zbrodniarzy III Rzeszy.
Z procesu lipskiego władze aliantów wyciągnęły też ważny wniosek - aby uniknąć kompromitacji, należy samemu osądzić winowajców, a nie pozostawiać tej kwestii państwu, w którego strukturach oni działali.



powrót do spisu treści

© copyright 2007, Adam Pązik
Design by Scypion